Orkisz z ryżem i botwinka z patelni
Nawet jeśli wieści o dobroczynnych właściwościach orkiszu są mocno przesadzone, jest to jedno z najsmaczniejszych zbóż, jakie znam. W tym, że smakuje orzechowo nie ma ani cienia przesady. Jedną z najfajniejszych rzeczy, na jakie ostatnio wpadłam, było połączenie orkiszu z brązowym ryżem. Świetnie komponują się zarówno w sałatkach, jak i na gorąco. Botwinka z patelni też jest pyszna, po raz pierwszy dodałam do niej garam masala, ale na pewno nie ostatni. Do powtórzenia w najbliższym czasie. Zarówno ryż z orkiszem, jak i botwinka nie wymagają wielu przypraw - tylko tyle, by lekko podkreśliły ich smak, uważajcie więc, by nie dodać ich za dużo.
Jak ugotować orkisz? Najpierw należy go opłukać w dużej ilości wody - ziarna, które będą unosiły się na jej powierzchni, należy zebrać i wyrzucić, gdyż zawierają fragmenty okrywy nasiennej lub zanieczyszczenia. Resztę orkiszu namoczyć na noc. Następnego dnia należy ugotować ziarna w dużej ilości wody bez soli - 300 g gotuję w 2,5-litrowym garnku. Z mojego doświadczenia wynika, że orkisz jest dobry po około 25-35 minutach od chwili zagotowania wody, ale zależy to od świeżości ziaren i stopnia ich wysuszenia. Najlepiej je obserwować: gdy zaczną pękać, orkisz jest gotowy. Można też próbować w trakcie gotowania, czy ziarna są dostatecznie miękkie - ta metoda jest najbezpieczniejsza :)
Orkisz z ryżem (dla 3 osób)
150 g ugotowanego brązowego ryżu
100 g ugotowanego orkiszu (patrz wskazówki dotyczące gotowania nad zdjęciem)
1-2 łyżki oleju
1 drobno posiekana cebula
2 starte na tarce ząbki czosnku
kawałek startego na tarce imbiru
kawałek papryczki chili
0,5 łyżeczki kolendry
0,5 łyżeczki kuminu
kilka ziaren kopru włoskiego (uważać, żeby nie przesadzić z ilością, gdyż jest bardzo aromatyczny!)
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
Na rozgrzanym oleju zeszklić cebulę, dodać czosnek, chili i imbir. Smażyć chwilę, po czym dodać zmielone w młynku przyprawy i smażyć dalej, aż zaczną pachnieć. Wrzucić na patelnię ryż i orkisz, dokładnie obtoczyć w przyprawach i podgrzewać, aż będą gorące.
Botwinka z patelni (dla 3 osób)
2 małe pęczki botwinki
1 łyżka masła
1 posiekana cebula
3 ząbki czosnku
0,5 łyżeczki czarnej gorczycy
0,5 łyżeczki garam masala
sól, pieprz, cukier i szczypta cynamonu
łyżeczka mąki
sok z połowy cytryny
Botwinkę umyć. Buraczki obrać i pokroić w zapałkę. Świeże liście pokroić na kilka części. W garnku rozgrzać masło, wrzucić cebulę, czosnek, buraczki i smażyć, mieszając - w razie potrzeby podlać niewielką ilością wody. Po kilku minutach dodać garam masalę i czarną gorczycę, smażyć 1-2 minuty, posypać łyżeczką mąki i smażyć przez dalszych kilka minut. Wrzucić liście, wlać sok z cytryny, dodać przyprawy i smażyć, aż liście stracą surowy smak. Podawać na gorąco.
Jak ugotować orkisz? Najpierw należy go opłukać w dużej ilości wody - ziarna, które będą unosiły się na jej powierzchni, należy zebrać i wyrzucić, gdyż zawierają fragmenty okrywy nasiennej lub zanieczyszczenia. Resztę orkiszu namoczyć na noc. Następnego dnia należy ugotować ziarna w dużej ilości wody bez soli - 300 g gotuję w 2,5-litrowym garnku. Z mojego doświadczenia wynika, że orkisz jest dobry po około 25-35 minutach od chwili zagotowania wody, ale zależy to od świeżości ziaren i stopnia ich wysuszenia. Najlepiej je obserwować: gdy zaczną pękać, orkisz jest gotowy. Można też próbować w trakcie gotowania, czy ziarna są dostatecznie miękkie - ta metoda jest najbezpieczniejsza :)
Orkisz z ryżem (dla 3 osób)
150 g ugotowanego brązowego ryżu
100 g ugotowanego orkiszu (patrz wskazówki dotyczące gotowania nad zdjęciem)
1-2 łyżki oleju
1 drobno posiekana cebula
2 starte na tarce ząbki czosnku
kawałek startego na tarce imbiru
kawałek papryczki chili
0,5 łyżeczki kolendry
0,5 łyżeczki kuminu
kilka ziaren kopru włoskiego (uważać, żeby nie przesadzić z ilością, gdyż jest bardzo aromatyczny!)
sól i świeżo zmielony czarny pieprz
Na rozgrzanym oleju zeszklić cebulę, dodać czosnek, chili i imbir. Smażyć chwilę, po czym dodać zmielone w młynku przyprawy i smażyć dalej, aż zaczną pachnieć. Wrzucić na patelnię ryż i orkisz, dokładnie obtoczyć w przyprawach i podgrzewać, aż będą gorące.
Botwinka z patelni (dla 3 osób)
2 małe pęczki botwinki
1 łyżka masła
1 posiekana cebula
3 ząbki czosnku
0,5 łyżeczki czarnej gorczycy
0,5 łyżeczki garam masala
sól, pieprz, cukier i szczypta cynamonu
łyżeczka mąki
sok z połowy cytryny
Botwinkę umyć. Buraczki obrać i pokroić w zapałkę. Świeże liście pokroić na kilka części. W garnku rozgrzać masło, wrzucić cebulę, czosnek, buraczki i smażyć, mieszając - w razie potrzeby podlać niewielką ilością wody. Po kilku minutach dodać garam masalę i czarną gorczycę, smażyć 1-2 minuty, posypać łyżeczką mąki i smażyć przez dalszych kilka minut. Wrzucić liście, wlać sok z cytryny, dodać przyprawy i smażyć, aż liście stracą surowy smak. Podawać na gorąco.
Bardzo jestem ciekawa smaku orkiszowych ziaren. Bo chleby z mąki orkiszowej jakoś dla mnie się niczym smakowo nie wyróżniają.
OdpowiedzUsuńno wiesz co, akurat zużyłam moją botwinkę na zupę :P
OdpowiedzUsuńto prawda ,że orkisz to wspaniałe zborze , moje ulubione do wszystkiego ( drugie żyto ale to bardziej chlebowe)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie gotowane, a mąkę uwielbiam tylko cena jest nie bardzo...)
a twoja propozycja bardzo mi sie podoba
Musi być pyszny, na razie próbowałam tylko słodkiej wersji.
OdpowiedzUsuńtaką botwinkę, to ja lubię bardzo bardzo :)
OdpowiedzUsuńAnulko, w takim razie koniecznie spróbuj całych ziaren! Zaręczam, że poczujesz różnicę. Pyszne są, mówię Ci :)
OdpowiedzUsuńPoki, za tydzień też będziesz na targu :D
Właśnie, Margot, te ceny są w ogóle nie bardzo :( Najtaniej wychodzi kupowanie przez Internet.
Miss-coco, orkiszu w słodkiej wersji nie jadłam - bardzo fajna propozycja. Ja kasze w ogóle wolę na słono, nawet kaszę mannę :)
Paulo, ja też :)
Naprawdę MUSISZ?
OdpowiedzUsuńdenerwować mnie tym zdjęciem botwinki?!?
Wiesz, że gdybym mogła, to już bym była u Was na obiedzie?
:*
ja tez bardzo lubię orkisz, ale przyznam że nie namaczam go na noc, nie widze potrzeby
OdpowiedzUsuńAnuszka, osz, przecież mogłam Ci przez A. podesłać :(
OdpowiedzUsuńAga, powodów, dla których namaczam nasiona, jest wiele, a nie namaczam tylko czerwonej soczewicy.
Po pierwsze i najważniejsze, dzięki namaczaniu, ziarna robią się lżej strawne i można uniknąć np zgagi, po drugie, neutralizuje się w ten sposób fityniany, związki antyodżywcze, które mogą hamować wchłanianie między innymi żelaza i magnezu, a ja, jak już coś jem, to lubię, żeby się nie zmarnowało :D Czasem nawet do wody z ziarnami dodaję soku z cytryny, gdyż podobno najlepiej zobojętnia fityniany. W ogóle najlepiej byłoby jeść podkiełkowne ziarna i dodatkowo cieszyć się bogactwem aktywnych enzymów :) Z kolei taki na przykład ryż dzięki uprzedniemu namoczeniu nie będzie się łamał w trakcie gotowania i osiągnie optymalną puszystość.
fityniany blokują też wchłanianie wapnia. W zasadzie wszystkie strączki i kaszę należy zamaczać albo zakwaszać.
OdpowiedzUsuńI mnie nie trzeba przekonywać do smaku orkiszu! Z ryżem go jeszcze nie łączyłam, muszę spróbować. Podobnie jak jedna z moich przedmówczyń nie moczę ziarna orkiszu, bo czas gotowania ok. 45 min jest wystarczający dla uzyskania pożądanej miękkości. Mocze strączkowe. Cieszę się, że napisałaś o fitynianach, bo o tym nie wiedziałam, a ja również lubię jeść wartościowe produkty, zatem teraz będę miała inne spojrzenie na moczenie ziaren. Warto pisac o takich rzeczach, bo wiele osób nie wie pewnych podstawowych dla piszącego rzeczy. Tak też ze mną, a sądziłam, że o zdrowym gotowaniu wiem już prawie wszystko:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZgadza się, Poki. Podsumowując; ziarna należy namaczać, zakwaszać, kiełkować bądź fermentować, wtedy mamy pewność, że wykorzystamy zawarte w nich składniki najlepiej i z największym pożytkiem dla naszego organizmu.
OdpowiedzUsuńWitaj, Kingo:) Polecam Ci książki Bożeny Żak-Cyran oraz książkę "Odżywianie dla zdrowia" Paula Pitchforda. Ja niestety nie mam czasu, żeby zamieszczać na blogu tak obszerne wiadomości, ale zawsze służę radą:) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Jeszcze jednym powodem do namaczania ziaren przed gotowaniem jest fakt, że wtedy na pewno się równo gotują, a nie część na chrupko, a część na rozdziabę ;)
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na połączenie botwinki z ryżem, a orkiszu w innej postaci niż mąka czy płatki nigdy nie jadłam. Spróbuję przy następnym pęczku botwinki, którą kupuję odruchowo jak tylko zobaczę, nawet jak mam już inne plany na obiad ;)
O, to jeszcze pewien powód przemawiający za namaczaniem. Wiesz, ta botwinka i ryż są tylko na jednym talerzu, ale się nie mieszają, zawsze można je jeść osobno;) Moniko, myślę, że orkisz będzie Ci bardzo smakował:)
OdpowiedzUsuń