Pierożki na parze z kremowym nadzieniem z grzybów

Miały być kapelusze borowików w łódeczkach. Takie były plany, zanim nie zweryfikowała ich rzeczywistość. Mąż znalazł jednego młodego borowika - ale nóżkę miał większą od kapelusza :) Poza tym zebraliśmy kilkanaście podgrzybków i kurek oraz kilka zajączków. Grzyby poddusiłam z czosnkiem, a do wystudzonego nadzienia dodałam serek śmietankowy i świeży szczypiorek. Nadzienie zapakowałam do lekkiego ciasta zaparzanego wrzątkiem i ugotowałam pierożki na parze. Delikatne ciasto bardzo pasowało do superdelikatnej konsystencji nadzienia. W oryginalnym przepisie autorstwa Robin Robertson nadzienie robi się z boczniaków i kremowego wegańskiego serka, zaś na każdy kwadracik surowego ciasta nakłada się kwadrat wycięty z arkusza nori. Część pierożków wyłożyłam nori, lecz glony tłumiły wspaniały smak grzybów. Pomysł z nori na pewno wykorzystam przy mniej aromatycznym nadzieniu z pieczarek lub boczniaków.
Pierożki na parze z kremowym nadzieniem z grzybów
2 łyżki oleju lub masła
2 posiekane ząbki czosnku
35-40 dag oczyszczonych i pokrojonych leśnych grzybów
łyżka sosu sojowego
kilka kropli tabasco
świeżo zmielony czarny pieprz, mielona papryka i sól do smaku
kilka łyżek śmietankowego twarożku (u mnie Twój smak)
3 garści świeżego szczypiorku, plus trochę do posypania
ciasto na pierogi:
1 szklanka mąki
szczypta soli
1/3 szklanki wrzątku
do podania w miseczce sos do maczania:
3 łyżki sosu sojowego
1 łyżka octu ryżowego
0,5 łyżeczki oleju z prażonego sezamu
skórka otarta z 1/3 cytryny
Na rozgrzanym oleju smażyć grzyby i czosnek przez kilka minut, mieszając od czasu do czasu. Dodać sos sojowy, tabasco i przyprawy, podlać 1 szklanką wody i dusić kilkanaście minut, aż cała woda dokładnie odparuje. Gdy grzyby wystygną, wymieszać je z serkiem i posiekanym szczypiorkiem. Spróbować i w razie potrzeby doprawić.
Z mąki, soli i wrzątku zagnieść nieprzyklejające się do ścianek miski ciasto. W razie potrzeby dodać więcej mąki lub wody. Ciasto odłożyć na pół godziny. Wałkować cieniutko lekko podsypując mąką, kroić na kwadraty 5 x 5 cm, na każdy nałożyć łyżeczkę grzybowego nadzienia. Zebrać boki, formując sakiewkę - nie zalepiać do końca, by odrobina  nadzienia była widoczna. Gotować kilka minut w parowniku wyłożonym papierem do pieczenia (w papierze zrobić kilka dziur, by para mogła swobodnie cyrkulować).
Podawać z sosem zrobionym ze składników podanych wyżej lub z topionym masłem. Posypać szczypiorkiem.
Arcypyszne.

Oto kilka ciekawych okazów z tego grzybobrania.
Trzęsak pomarańczowy (chyba?) - grzyb, i to w dodatku jadalny. Przyznam, że wygląd nie pobudził moich kubków smakowych ;D


Muchomor z mieszkańcem i jeszcze jednym pająkiem. Sąsiedzka wizyta?
Elegancka i wysmukła kania czubajka:
 
Zupełnie fioletowe lakówki ametystowe:
Gałęziak wysmukły (?)
I niezidentyfikowany przedstawiciel śluzowców - niezwykłej i fascynującej gromady organizmów zamieszkujących lasy:

Komentarze

  1. Pierożki wyglądają baaardzo kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas była zupa grzybowa z grzybobrania z zeszłej niedzieli. Prawie same maślaki, więc wyszła mocno zawiesista :)
    Twoje pierożki wyglądają niebywale wdzięcznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. och , ja sobie spokojnie na blog Kasza Prodżekt zaglądam w spokojne popołudnie niedzielne i już nie jest spokojnie:P
    Moje myśli natarczywie krążą teraz wokół pierożków i chciejstwa ich robienia :D
    Te pierogi wyglądają zjawiskowo i niezwykle
    A te nori to surowe się wkłada do surowego ciasta i na to farsz tak?

    p.s te grzyby śliczne , zwłaszcza ten domek w kropki pająka :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. te obślizgłe brrr. Teraz chce mi się pierogów, i co narobiłaś? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. te grzyby są straszne. U nas w Holandii wybór grzybów przeogromny. Narazie smakuje się w grzybkach portobello

    OdpowiedzUsuń
  6. Te Twoje pierożki to marzenie każdego "grzybożercy", a ja się do nich na pewno zaliczam! Pzdr Aniado Ps. Muchomor z mieszkańcem - fantastyczny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja tez czesto robie pierozki na parze, a takiego nadzienia nie znam jeszcze i chetnie wyprobuje, zatem dodaje do ulubionych ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję, Isadoro :)

    Haniu, z mojego garnka tak pachniało, że przez chwilę też myślałam, że skończy się na zupie :)

    Alu, nori surowe :)

    Poki, a mnie się tak strasznie zachciało grzybów po Twojej grzybowej, czyli 1:1 ;)

    Eco, fakt, że nie spełniają ogólnie przyjętych kryteriów piękna ;)

    Agatko, kiedy chcesz :)

    Dziękuję, Aniudo!

    Wypróbuj, Marto, bo warto!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mario , to mi nic nie pozostaje jak się wziąć za prace :), no po niedzieli :P

    p.s ty wiesz ,że ja dziś znalazłam nawet przepis na Okara gnocchi ?Czego to ludzie nie wymyślą:D

    OdpowiedzUsuń
  10. te pierożki są rewelacyjne! wyglądają cudownie.istne marzenie dla tych, którzy bez grzybów nie mogą życ. dla mnie ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierożki bardzo smakowite, a zdjęcia grzybów bardzo pouczające :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadza się, Alu :O) Gnocchi z okarą? Bardzo ciekawe. Jak kiedyś (może?) znowu zrobię tofu, to mi chyba okary na te wszystkie pyszności zabraknie ;D

    Karmelitko, nie tylko dobrze wyglądają, ale też niebiańsko smakują:) Skoro tak lubisz grzyby, zachęcam do wypróbowania tego przepisu :)

    Cieszę się, Tilinaro :)

    OdpowiedzUsuń
  13. te nadzienie coś czuję dobrze dogadałoby się z silken tofu :P mam chwilową manię, wszędzie bym dołożyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wygladają bardzo zachęcająco, ale prawdziwe grzyby już się u nas skończyły:(
    A zdjęcia niesamowite, choć niektóre obrzydliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wegetarianko, pewnie, że by się dogadało, tym bardziej, że coś podobnego było w oryginale :) Silken tofu kupujesz przez Internet? Poszukuję taniego źródła ;)

    Lidko, ale macie za to topinambur, matvete i inne morożki. No nie można mieć wszystkiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. jeśli chodzi o silken, to najtaniej jest w evergreenie poki co, ale Ty za Halą Mirowską masz taniej stacjonarnie przecie :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Dalabym sie posiekac za pierozki z grzybami. I nawet bym poslusznie paleczkami zjadla, choc idzie mi to jeszcze dosc pokracznie. ;)

    Zdjecie muchomora z pajakiem urocze. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wegetarinko, nie wiedziałam o tym sklepie za Halą Mirowską, ale już znalazłam w necie informację. Dzięki! Nie wiedziałam o tym sklepie.

    Anuszko, ja się już na trufle w Piemoncie szykuję :D

    Karolino, dzięki, ja też mistrzem w jedzeniu pałeczkami nie jestem, ale dużo ćwiczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Quino, warto tam zajrzeć, mają tam dobre i stosunkowo tanie tofu zwykłe, silken właśnie, soję w laskach, makarony z manioku, fasolki mung itp, ryże, fasole, oleje, octy, różnego rodzaju curry i inne przyprawy, czasami coś świeżego, jak pak choi, bok choi, mąki ryżowe, tapiokowe itd, bywam tam obowiązkowo przy każdej wizycie w stolicy, tylko trzeba zwracać uwagę na etykietki: czy w ogole są ;) skład i terminy

    OdpowiedzUsuń
  20. o matko i córko jakie to dobre , tylko że mało mi ich wyszło i nawet nie zdążyłam zrobić mu zdjęć
    Fakt jeden dryblas był ( brał udział w akcji zbierania żywności a przed miał mecz ważny) co głodny jak wilk przyszedł do cioci
    No ,ale nie zmienia to faktu ,że to jest prawdziwy rarytas , miód prawdziwy

    OdpowiedzUsuń
  21. Wegetarinko, do sklepu zamierzam zajrzeć w najbliższym czasie. Soja w laskach? Nigdy się z taką nie spotkałam.

    Cieszę się, Alu, że Ci smakowało :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach, jakże mnie kusisz... Ty i Asian dumplings ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pierozki w sam raz dla mnie a zdjecia grzybow fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie