Kulki z tofu i kaszy

Te kulki przygotowałam na nasz pierwszy wiosenny rajd. Wybrałam  najbardziej ścisłe tofu dostępne na polskim rynku (Solida food) z obawy, żeby się nie rozpadły. Co do kaszy - ja oczywiście ugotowałam quinoa*, ale doskonale sprawdzą się inne kasze - jaglana, gryczana czy jęczmienna. Miałam zamiar obtoczyć kulki w otrębach i ugotować na parze lub podpiec w piekarniku, ale po spróbowaniu masy stwierdziłam, że nie potrzebuje żadnych dodatkowych zabiegów. Przepis podaję w dwóch wersjach ilościowych, gdyż tofu najczęściej można kupić w tych dwóch gramaturach. 

Kulki z tofu i kaszy
220 g lub 180 g wędzonego tofu
1 szklanka (jeśli macie mniejsze opakowanie tofu, wystarczy 3/4 szklanki) kaszy (quinoa, jaglana, gryczana, krakowska)
2 szklanki bulionu wegetariańskiego (lub, przy 3/4 szklanki kaszy - 1,5 szklanki bulionu)
1 łyżka oleju
1 średniej wielkości cebula
1 łyżeczka garam masala
1/4 łyżeczki kurkumy
świeżo zmielony czarny pieprz
3 łyżki sosu sojowego
ewentualnie sól do smaku
1 ząbek czosnku, starty na tarce lub przeciśnięty przez praskę
pół pęczka drobno posiekanego szczypiorku
garść drobno posiekanej naci pietruszki

Kaszę ugotować w podwójnej ilości bulionu - ma wchłonąć całą wodę. Drobne kasze wystarczy gotować 15-18 minut - najlepiej uwzględnić czas podany na opakowaniu. Cebulę posiekać drobno, zeszklić na gorącym oleju, dodać garam masalę, kurkumę oraz pieprz i smażyć dalsze 1-2 minuty. Tofu dokładnie osuszyć papierowym ręcznikiem i przełożyć do średniej wielkości miski. Zmiksować żyrafą lub rozgnieść widelcem, jeśli dacie radę. Do miski z tofu przełożyć wszystkie pozostałe składniki. Bardzo dokładnie wyrobić rękoma. Wilgotnymi lub posmarowanymi olejem dłońmi lepić kształty, jakie tylko przyjdą Wam do głowy. Jeść na "surowo" lub po ugotowaniu na parze/usmażeniu na patelni/upieczeniu w piekarniku - w zależności od humoru/preferencji/ilości centymetrów w pasie.
Smacznego!


* jeśli jeszcze nic nie wiecie o quinoa, polecam zapoznać się z tymi informacjami. Quinoa ma właściwie tylko dwie wady. Po pierwsze - o czym możecie przeczytać w podlinkowanym artykule - nie zawiera selenu, po drugie, w naszym kraju jest bardzo drogie (ja, dzięki uprzejmości przyjaciół z różnych części Europy, jestem szczęśliwą posiadaczką niewielkiego zapasu - dziękować, dziękować :D). Poza tym, jest to pokarm doskonały - moje sypkie złoto.

Komentarze

  1. Quinoamatorko, znów fajny pomysł na wykorzystanie tofu :) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź już nie katuj głodnego człowieka po nocy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno je w tym tygodniu zrobię ale raczej w wersji smazonej. Dziękuje za pomysł :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie