Kluski quinojki

To był bardzo udany eksperyment.
Uprażyłam (po to, by podkręcić orzechowy smak) bez tłuszczu 1 szklankę quinoa w stalowym garnku, aż kasza zaczęła intensywnie pachnieć i strzelać. Wypłukałam quinoa pod bieżącą wodą, żeby pozbawić ewentualnych resztek saponiny. Zalałam kaszę dwoma szklankami osolonego wrzątku z dodatkiem jednej łyżki oleju i gotowałam, mieszając, aż kasza wchłonie niemal całą wodę, ale nadal będzie trochę wilgotna. Spróbowałam, posoliłam do smaku, dodałam świeżo zmielony czarny pieprz, łyżeczkę ostrej papryki i posiekaną natkę pietruszki (miałam tylko odrobinę). Dodałam dwie czubate łyżki skrobi kukurydzianej (ziemniaczana też może być), dokładnie wymieszałam łyżką, trochę rozcierając masę. Utoczyłam z masy wałeczek na omączonym blacie, pokroiłam go w plasterki, z każdego plasterka utoczyłam kluseczkę z dziurką w środku, jak śląską. Ugotowałam w osolonym wrzątku - od wypłynięcia na wierzch gotowałam 2-3 minuty (ogień nie może być duży, żeby kluski się nie rozpadły). W tym czasie podsmażyłam na patelni na 2 łyżkach oleju 1 cebulę posiekaną w kostkę.
Zjedliśmy z wielkim smakiem.

Komentarze

  1. Nooo ja się nie dziwię, że ze smakiem, bo ja uwielbiam takie jedzenie!
    Proste, z głębokim podtekstem:)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Quino, na pewno już wszystkie kluski zjadłaś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna bomba! Za takie przepisy, to nic, tylko dziękować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Patrycjo! Miło mi :) Odwzajemniam pozdrowienia:)

    Haniu, zjadłam, ale powiedz tylko słowo, a ugotuję porcję dla Ciebie :)

    Cieszę się, Lu! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To może w końcu umówimy się jakoś sportowo i kulinarnie, co? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. te to takie kluski firmowe :D
    Kurcze , gdzie ty mieszkasz?Bo może gdzieś blisko mnie , to bym czasami wpadła na takie kluski i nie tylko na kluski

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha, a ja wczoraj kupiłam paczkę trójkolorowej quinoi :) Zrobię kolorowe kluski ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Haniu, nie mam zimowych opon;), nie mam błotników i porządnej czapki, w której by wiatr nie hulał. Śmiganie po Kampinosie na rowerze przez zaspy wydaje mi się skrajnie ekstremalne:), a na nogach nie dam rady dotrzymać Ci kroku. Może poczekamy, aż śnieg stopnieje, co Ty na to? :)

    Margot, mieszkam niedaleko targowiska na Kole i zapraszam:)))

    Anuszko, wiem, że to nieładnie, ale Ci tych innych quinoi zazdroszczę:) Czarna podobno trochę chrupie, pewnie będzie się gorzej wiązała z mąką i mam nadzieję, że Ci się kluski nie rozpadną, ale efekt wizualny i smakowy może być bardzo ciekawy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne te kluski, zwłaszcza, że niedawno zakochałam się quinoa ;)ile bierzesz na jedną porcję?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem za przeczekaniem do roztopów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aga, 1/3 szklanki kaszy i łyżka skrobi (z niewielkim czubem) na jedną osobę powinno być OK.

    Haniu, no to uf:) Już myślałam, że mi nie darujesz i przegonisz mnie z rowerem na plecach przez zaspy :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie