Canneles z Bordeaux
Kilka lat temu silikonowe foremki na ciasteczka canneles zalegały na półkach większości hipermarketów. Ciekawa jestem, ile osób wiedziało, do czego służą :)
Na przepis na canneles natrafiłam przez przypadek, przeglądając francuskojęzyczne blogi. Potem zaczęłam szperać w Internecie i już wiedziałam, co to za ciasteczka i jak je zrobić. Są to słodycze z historią, a swą nazwę zawdzięczają charakterystycznym żłobieniom w oryginalnych miedzianych foremkach.
Kto ciekawy, więcej przeczyta we francuskiej Wikipedii.
Na zdjęciu udokumentowałam podejście trzecie.
Korzystałam z różnych przepisów, najlepszy okazał się ten, tłumaczenie zamieszczam poniżej.
Canneles są bardzo smaczne, choć - jak dla mnie - za słodkie, pomimo iż zmniejszyłam ilość cukru. Korciło mnie nawet, by dać jeszcze mniej, tylko 150 g cukru, ale bałam się, że skorupka nie skarmelizuje się należycie.
Największą trudność stanowi odpowiednie uchwycenie czasu pieczenia. Ja nie dopiekałam i ciastka na górze wyszły zbyt blade.
Skórka ma być chrupiąca, o karmelowym smaku, a wnętrze mięciutkie, z wyczuwalnym aromatem rumu i wanilii.
Ciasto musi leżakować w lodówce co najmniej przez noc, a jeszcze lepiej przez 24 h.
Należy je mieszać delikatnie, by nie utworzyły się pęcherzyki powietrza - są bardzo niepożądane.
Canneles mają tę właściwość, że nawet jeśli ulegną lekkiemu zniekształceniu przy wyjmowaniu z foremek, łatwo przywrócić im regularny kształt, lekko naciskając.
Może i Wy macie gdzieś taką foremkę? :)
Canneles z Bordeaux (wyszło mi 36 sztuk)
przepis pochodzi ze strony http://www.marmiton.org
500 ml mleka
25 g masła
2 duże żółtka i pół jajka (dałam 3 duże żółtka i trochę 1 białka)
250 g cukru (dałam 200, a i tak było megasłodkie)
125 g mąki (dałam tortową)
1/2 laski wanilii (dałam całą)
15 ml rumu (dałam 30 ml :)
1 łyżka skórki otartej z cytryny
szczypta soli (w oryginalnym przepisie jej nie ma)
kilka kropli esencji z gorzkich migdałów (pominęłam, ale komentujący pod przepisem proponują zastąpić odrobiną amaretto)
spożywczy wosk pszczeli do wysmarowania foremek (zgodnie z radą z jednego z komentarzy zamieszczonych pod oryginalnym przepisem, wysmarowałam foremki rozpuszczonymi masłem wymieszanym z miodem, końcowy efekt niezły)
Zagotować mleko z masłem i naciętą wzdłuż laską wanilii (ziarenka wyskrobać i też dodać).
Wymieszać mąkę z jajami, cukrem i solą, zalać gorącym mlekiem.
Wymieszać lekko do powstania jednolitej masy. Przecedzić przez sito. Wystudzić. Dodać skórkę z cytryny i rum. Przykryć i wstawić do lodówki na 24 h.
Po 24 h delikatnie wymieszać ciasto. Foremki wysmarować stopionymi masłem z miodem.
Napełniać, zostawiając trochę wolnego miejsca. Piec w 180 C tak długo, aż wierzchy będą ciemnokarmelowe.
Powstrzymać się od otwierania piekarnika i zaglądania, choć będzie pięknie pachniało.
Zgodnie z przepisem należy nagrzać piekarnik do 270 C, włożyć canneles, po czym - po 5 minutach - obniżyć temperaturę do 180 C i piec przez 50 - 60 min (czas pieczenia zależy od piekarnika). Ja, bojąc się stopić silikonowe foremki, nie nagrzewałam piekarnika do 270 C, a włożyłam je, kiedy piekarnik nagrzał się do 180 C. Piekłam 45 minut, co okazało się czasem zbyt krótkim.
Moje canneles wyjęłam z foremek po całkowitym wystudzeniu.
To mój ostatni wpis przed urlopem, więc na Wasze ewentualne pytania odpowiem po powrocie.
Na przepis na canneles natrafiłam przez przypadek, przeglądając francuskojęzyczne blogi. Potem zaczęłam szperać w Internecie i już wiedziałam, co to za ciasteczka i jak je zrobić. Są to słodycze z historią, a swą nazwę zawdzięczają charakterystycznym żłobieniom w oryginalnych miedzianych foremkach.
Kto ciekawy, więcej przeczyta we francuskiej Wikipedii.
Na zdjęciu udokumentowałam podejście trzecie.
Korzystałam z różnych przepisów, najlepszy okazał się ten, tłumaczenie zamieszczam poniżej.
Canneles są bardzo smaczne, choć - jak dla mnie - za słodkie, pomimo iż zmniejszyłam ilość cukru. Korciło mnie nawet, by dać jeszcze mniej, tylko 150 g cukru, ale bałam się, że skorupka nie skarmelizuje się należycie.
Największą trudność stanowi odpowiednie uchwycenie czasu pieczenia. Ja nie dopiekałam i ciastka na górze wyszły zbyt blade.
Skórka ma być chrupiąca, o karmelowym smaku, a wnętrze mięciutkie, z wyczuwalnym aromatem rumu i wanilii.
Ciasto musi leżakować w lodówce co najmniej przez noc, a jeszcze lepiej przez 24 h.
Należy je mieszać delikatnie, by nie utworzyły się pęcherzyki powietrza - są bardzo niepożądane.
Canneles mają tę właściwość, że nawet jeśli ulegną lekkiemu zniekształceniu przy wyjmowaniu z foremek, łatwo przywrócić im regularny kształt, lekko naciskając.
Jeśli macie duuużo wolnego czasu, możecie prześledzić zmagania z canneles na blogu U Pim. Ja wymiękłam :)
Może i Wy macie gdzieś taką foremkę? :)
Canneles z Bordeaux (wyszło mi 36 sztuk)
przepis pochodzi ze strony http://www.marmiton.org
500 ml mleka
25 g masła
2 duże żółtka i pół jajka (dałam 3 duże żółtka i trochę 1 białka)
250 g cukru (dałam 200, a i tak było megasłodkie)
125 g mąki (dałam tortową)
1/2 laski wanilii (dałam całą)
15 ml rumu (dałam 30 ml :)
1 łyżka skórki otartej z cytryny
szczypta soli (w oryginalnym przepisie jej nie ma)
kilka kropli esencji z gorzkich migdałów (pominęłam, ale komentujący pod przepisem proponują zastąpić odrobiną amaretto)
spożywczy wosk pszczeli do wysmarowania foremek (zgodnie z radą z jednego z komentarzy zamieszczonych pod oryginalnym przepisem, wysmarowałam foremki rozpuszczonymi masłem wymieszanym z miodem, końcowy efekt niezły)
Zagotować mleko z masłem i naciętą wzdłuż laską wanilii (ziarenka wyskrobać i też dodać).
Wymieszać mąkę z jajami, cukrem i solą, zalać gorącym mlekiem.
Wymieszać lekko do powstania jednolitej masy. Przecedzić przez sito. Wystudzić. Dodać skórkę z cytryny i rum. Przykryć i wstawić do lodówki na 24 h.
Po 24 h delikatnie wymieszać ciasto. Foremki wysmarować stopionymi masłem z miodem.
Napełniać, zostawiając trochę wolnego miejsca. Piec w 180 C tak długo, aż wierzchy będą ciemnokarmelowe.
Powstrzymać się od otwierania piekarnika i zaglądania, choć będzie pięknie pachniało.
Zgodnie z przepisem należy nagrzać piekarnik do 270 C, włożyć canneles, po czym - po 5 minutach - obniżyć temperaturę do 180 C i piec przez 50 - 60 min (czas pieczenia zależy od piekarnika). Ja, bojąc się stopić silikonowe foremki, nie nagrzewałam piekarnika do 270 C, a włożyłam je, kiedy piekarnik nagrzał się do 180 C. Piekłam 45 minut, co okazało się czasem zbyt krótkim.
Moje canneles wyjęłam z foremek po całkowitym wystudzeniu.
To mój ostatni wpis przed urlopem, więc na Wasze ewentualne pytania odpowiem po powrocie.
łomatko! najbardziej pracochłonne ciastka jakie ostatnio widziałam, i przyznam zaciekawiły mnie i to bardzo na tyle aby posurfować w sklepach w celu nabycia drogą kupna gotowców :) nie podejmuję się wyzwania przygotowania samodzielnego po przeczytaniu częsci wpisu U Pim. Czasem jednak warto zdać się na doświadczenia tych którzy robią je od lat i po prostu kupić:)Pozdrawiam kamila
OdpowiedzUsuńAjć, a ja tych foremek nie widziałam :(,ale zaraz się rozejrzę czy można to gdzieś w Polsce kupić , bo ja tam mogę się pobawić i piec takie babeczki tzn.Canneles z Bordeaux
OdpowiedzUsuńJa nie poczytam o pieczeniu u Pim,ale zdjecia tam ma fajne:D
Kamilo - one wcale nie są pracochłonne! Mieszasz, czekasz, pieczesz :) Trzeba tylko bardzo dobrze znać swój piekarnik i przygotować się na kilka prób. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAlciu, nie wiem :( Od strasznie dawna w ogóle nie rozglądałam się za żadnymi foremkami i nie wiem, co teraz jest w sklepach. Ale to chyba nie taka straszna rzadkość - kilka lat temu były dosłownie wszędzie.
Kilka prób mówisz? bo ja jak raz mi się nie uda to rezygnuję i nie ryzykuję kolejny raz...
OdpowiedzUsuńWyglądają niesamowicie apetycznie, zaintrygowałaś mnie tym przepisem :) szczerze mówiąc nigdy wcześniej o nich nie słyszałam ;<
OdpowiedzUsuńznalazłam 2 typy foremek ,ale drogie bo ponad 40 i prawie 60 zł plus co najmniej 12 zł przesyłka(a jest 35 zł), kurcze drogo , muszę przemyśleć czy muszę bo się uduszę czy niekoniecznie:D
OdpowiedzUsuńKurcze jakby one były metalowe to na bank bym musiała, ale silikon lubię średnio:D
tam w nawiasie miało być ,ze jest i taka przesyłka za 35 zł
OdpowiedzUsuńMyślę, że swoimi maślanymi łapami raczej nie zrobiłabym takich ślicznych canelek ;) Połączenie smaków wydaje się zniewalające. Miłego urlopu!!
OdpowiedzUsuńmoja była współlokatorka frenczi robiła takie łakocie. uwielbiam ;]
OdpowiedzUsuńsię wyłamię... nie lubię ich!
OdpowiedzUsuńtzn w smaku są ok, choć ich gumowata konsystencja nie każdemu może przypaść do gustu. Słodkie są to fakt, ale słodkie milo :)
My się z nimi nie lubimy, bo za każdym razem jak je jadłam, to miałam mega migrenę :/ Takie to male, słodkie i wredne :)