Opiekanki z kaszy jęczmiennej i kapusta z orzechami
Tymi przepisami dołączam do akcji Ireny i Andrzeja "Gotujemy po polsku".
Przepisy przygotowałam na podstawie "Kuchni staropolskiej" Hanny Szymanderskiej.
Niegdyś w kuchni polskiej opiekankami nazywano jarskie kotlety. Dziś już tego słowa się nie używa, a szkoda, bo ładne i adekwatne, w dodatku niektórzy mięsożercy nadal burzą się na określanie mianem kotleta potrawy, która w swoim składzie nie zawiera mięsa. Pałaszowaliśmy, aż nam się uszy trzęsły.
Opiekanki z kaszy jęczmiennej i twarogu (6 kotletów)
200 g opłukanej kaszy jęczmiennej (użyłam mazurskiej kaszy jęczmiennej średniej)
2 szklanki bulionu warzywnego, może być z kostki
1 łyżka masła
200 g twarogu
3 łyżki zmielonych ziaren słonecznika (zmieliłam w młynku do kawy)
2 łyżki tartej bułki
1 duża posiekana cebula
2 łyżki oleju rzepakowego
2 jaja
sól i świeżo zmielony pieprz do smaku
ewentualnie dodatkowa bułka tarta lub pokruszone orzechy do obtoczenia
Zagotować bulion, wsypać kaszę, dodać masło i gotować na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu, aż do całkowitego wchłonięcia wody. Wyłączyć gaz, garnek z kaszą przykryć i staropolskim obyczajem włożyć na kilkadziesiąt minut pod puchową pierzynę (choć hipoalergiczna kołdra z Ikei też się sprawdza ;), żeby kasza "doszła".
Tymczasem na oleju zezłocić cebulę. W oryginalnym przepisie kaszę wraz z twarogiem przepuszcza się przez maszynkę, ale ja, z niechęci do wszelkich papek, po prostu rozgniotłam twaróg widelcem. Wymieszać wszystkie składniki z kaszą. Formować w zwilżonych dłoniach kotlety, obtaczać je - lub nie, w zależności od woli - i smażyć na patelni albo, w wersji mniej energetycznej, wypiec w piekarniku.
Kapusta z orzechami laskowymi
mała główka kapusty (w oryginale jest kapusta włoska)
200 g orzechów laskowych (dodałam znacznie mniej)
sok z 1 cytryny
skórka otarta z połowy cytryny
3 łyżki miodu
sól i świeżo zmielony pieprz
3 łyżki masła
kieliszek białego wytrawnego wina
odrobina wody lub bulionu warzywnego
Kapustę cienko poszatkować i posolić. W szerokim garnku roztopić masło i miód, włożyć kapustę, dodać sok z cytryny, skórkę otartą z cytryny i pieprz. Smażyć, mieszając, aż kapusta zmięknie. W razie potrzeby podlać wodą lub bulionem. Orzechy drobno posiekać, dodać do kapusty, wlać wino i całość dusić przez kilka następnych minut. Spróbować, czy nie trzeba doprawić. Jeśli wolicie bardziej miękką kapustę, należy wydłużyć czas duszenia.
PS. Nie miałam orzechów laskowych i wykorzystałam orzechy nerkowca, przez co przepis staje się nieco mniej polski, ale może nikt się nie zorientuje ;)
PPS. Właśnie doczytałam, że to jest akcja z nagrodami, pod patronatem agregatora kulinarnego zPierwszegoTłoczenia.pl. By wziąć udział w losowaniu nagród, trzeba opublikować na blogu w ramach akcji "Gotujemy po polsku" przynajmniej trzy potrawy.
Przepisy przygotowałam na podstawie "Kuchni staropolskiej" Hanny Szymanderskiej.
Niegdyś w kuchni polskiej opiekankami nazywano jarskie kotlety. Dziś już tego słowa się nie używa, a szkoda, bo ładne i adekwatne, w dodatku niektórzy mięsożercy nadal burzą się na określanie mianem kotleta potrawy, która w swoim składzie nie zawiera mięsa. Pałaszowaliśmy, aż nam się uszy trzęsły.
Opiekanki z kaszy jęczmiennej i twarogu (6 kotletów)
200 g opłukanej kaszy jęczmiennej (użyłam mazurskiej kaszy jęczmiennej średniej)
2 szklanki bulionu warzywnego, może być z kostki
1 łyżka masła
200 g twarogu
3 łyżki zmielonych ziaren słonecznika (zmieliłam w młynku do kawy)
2 łyżki tartej bułki
1 duża posiekana cebula
2 łyżki oleju rzepakowego
2 jaja
sól i świeżo zmielony pieprz do smaku
ewentualnie dodatkowa bułka tarta lub pokruszone orzechy do obtoczenia
Zagotować bulion, wsypać kaszę, dodać masło i gotować na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu, aż do całkowitego wchłonięcia wody. Wyłączyć gaz, garnek z kaszą przykryć i staropolskim obyczajem włożyć na kilkadziesiąt minut pod puchową pierzynę (choć hipoalergiczna kołdra z Ikei też się sprawdza ;), żeby kasza "doszła".
Tymczasem na oleju zezłocić cebulę. W oryginalnym przepisie kaszę wraz z twarogiem przepuszcza się przez maszynkę, ale ja, z niechęci do wszelkich papek, po prostu rozgniotłam twaróg widelcem. Wymieszać wszystkie składniki z kaszą. Formować w zwilżonych dłoniach kotlety, obtaczać je - lub nie, w zależności od woli - i smażyć na patelni albo, w wersji mniej energetycznej, wypiec w piekarniku.
Kapusta z orzechami laskowymi
mała główka kapusty (w oryginale jest kapusta włoska)
200 g orzechów laskowych (dodałam znacznie mniej)
sok z 1 cytryny
skórka otarta z połowy cytryny
3 łyżki miodu
sól i świeżo zmielony pieprz
3 łyżki masła
kieliszek białego wytrawnego wina
odrobina wody lub bulionu warzywnego
Kapustę cienko poszatkować i posolić. W szerokim garnku roztopić masło i miód, włożyć kapustę, dodać sok z cytryny, skórkę otartą z cytryny i pieprz. Smażyć, mieszając, aż kapusta zmięknie. W razie potrzeby podlać wodą lub bulionem. Orzechy drobno posiekać, dodać do kapusty, wlać wino i całość dusić przez kilka następnych minut. Spróbować, czy nie trzeba doprawić. Jeśli wolicie bardziej miękką kapustę, należy wydłużyć czas duszenia.
PS. Nie miałam orzechów laskowych i wykorzystałam orzechy nerkowca, przez co przepis staje się nieco mniej polski, ale może nikt się nie zorientuje ;)
PPS. Właśnie doczytałam, że to jest akcja z nagrodami, pod patronatem agregatora kulinarnego zPierwszegoTłoczenia.pl. By wziąć udział w losowaniu nagród, trzeba opublikować na blogu w ramach akcji "Gotujemy po polsku" przynajmniej trzy potrawy.
pycha!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rewelacja!:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Wam się podoba, bo obie potrawy naprawdę są pyszne :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, nie wiedziałam o tym sposobie 'dogotowywania' pod pierzyną ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa nazwa jak i potrawa - opiekanki :)
Ale wspaniałości! Nazwa "opiekanki" jest urocza.
OdpowiedzUsuńopiekanki rzeczywiście brzmią sympatycznie, mam dawną książkę kucharską i tam ta nazwa również funkcjonuje, obok kotletów zresztą; jedyna różnica- o ile dobrze zrozumiałam ;)-: wprawna gospodyni opiekanki każe formować w wałeczki, a te drugie w owalne kotlety ;)
OdpowiedzUsuńno widzisz, a ja z laskowymi zawsze mam opory, nawet do sałatki podmieniam na włoskie, jakoś mi one ze skorupki wprost do japki pasują, no ale może się przekonam i wypróbuję z kapustą właśnie.
przepysznie się zapowiadają!
OdpowiedzUsuńArven, kiedyś to była bardzo popularna metoda dogotowywania kaszy, stosowały ją wszystkie gospodynie :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się ta nazwa bardzo podoba, Haniu :)
Wegetarinko, bardzo to ciekawe, co piszesz. Chyba nie spotkałam się z takim rozróżnieniem, w każdym razie nie pamiętam. Co to za książka? Jeśli mnie pamięć nie myli, opiekanki były między innymi u Disslowej. W "Kuchni jarskiej" Czarnoty są bardzo szczegółowe wytyczne co do tego, ile dany rodzaj opiekanek powinien liczyć cm wzdłuż i wszerz, na przykład: "formować kotleciki dziesięć centymetrów długie, półtora centymetra grube, pięć i pół centymetra szerokie, z jednego końca szpiczaste, z drugiego okrągłe". :D
I pysznie smakują, Paulo :)
o tak opiekanki piękna nazwa , choć ja kotlety też lubię:P
OdpowiedzUsuńAle np na boczniaki a'la flaczki u mnie się mówi strzępki i chyba tak apetyczniej brzmi :P
Ale może tylko mi się tak wydaje :D
Ale fajne te rady odnośnie wielkości u Czarnoty
Stare książki mają dusze , co często brakuje teraz tym książkom pisanym jakby masowo
Quinoamatorko, czy myślisz, że te opiekanki wyjdą z innego rodzaju kaszy? Niestety nie mogę jeść kaszy jęczmiennej.
OdpowiedzUsuńwyjdą , z kaszy gryczanej czy jaglanej też będzie niebo w gębie
OdpowiedzUsuńAlu, zarówno "flaczki" jak "strzępki" kojarzą mi się z fragmentami ciała ;D U Czarnoty jest mnóstwo perełek. Przepis na jakieś danie z kalafiora opatrzony jest komentarzem, że autor jednakże nie poleca tej potrawy, gdyż nie należy do najsmaczniejszych ;D
OdpowiedzUsuńHaniu, możesz zrobić podobne opiekanki z każdej kaszy, regulując konsystencję bułką tartą, skrobią lub jajkiem, żeby się masa w trakcie smażenia/pieczenia nie rozpadła. Kotlety z kaszy gryczanej i twarogu zwane golasami, to przysmak Podlasia i Lubelszczyzny. Golasy polecam Ci w pierwszej kolejności, bo są wyborne.
quino, to "Kucharz Polski", 1932
OdpowiedzUsuńOPIEKANKI Z GROCHU- najpierw jest o puree, a potem "wyrabiać na stolnicy okrągłe podłużne wałeczki, maczać w rozbitem jajku, otarzać w tartej bułce i obsmażyć ze wszystkich stron na rumiano na rozpalonem maśle lub fryturze."
KOTLETY Z GROCHU- "przyrządzić puree z grochu jak na poprzednie opiekanki, urabiać jak zwykłe owalne kotlety, utarzane w tartej bułce, smażyć na maśle lub fryturze."
niby to samo, ale przepisy wyodrębnione ;)
a jeszcze w kwestii porad, to w tym moim kucharzu już w "spisie rzeczy" bywa napisane, np:
OdpowiedzUsuńpączki doskonałe
pączki dobre
pączki równie dobre
pączki mniej dobre
pierniki dobre
inne pierniki
itp
ha ha , a mi strzępki z krawiectwem się kojarzą :P
OdpowiedzUsuńte stare książki są wow , kalafior co nie smakuje i paczki mniej dobre wymiatają :D
Alcia, ale przynajmniej człowiek może sobie zdecydować, czy chce pojeść dobrze czy trochę gorzej :P
OdpowiedzUsuńO, już wiem co zrobić na obiad w sobotę :)Ależ to smacznie brzmi i wygląda.
OdpowiedzUsuńQuinoamatorko, jesteś jak zwykle niezrównana :) Dziękuję! Zrobię golasy fjużyn - z kozim twarogiem :)
OdpowiedzUsuńJakie ładne :) opiekanki... a nad kapustą też się kiedyś zatrzymałam, nawet zakładkę umieściłam :)
OdpowiedzUsuńWegetarinko, dziękuję, "Kucharza polskiego" mam, choć dawno do niego nie zaglądałam. Stopniowanie "dobrości" z naszego punktu widzenia jest bardzo przydatne :) Tacy jesteśmy rozpasani;),że chcemy gotować same doskonałe rzeczy, tymczasem kiedyś zarezerwowane były tylko na wielkie okazje, ze względu na wysoki koszt, a te mniej dobre - tańsze, na mniejsze okazje lub na co dzień.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Anonimowy, mam nadzieję, że Ci będzie smakowało:)
Haniu, golasy z kozim twarogiem to doskonały pomysł!
Piniu, znamy umieszczanie wielu zakładek z autopsji. Yoko się nawet wyspecjalizowała w ich odklejaniu :D
Moje są zbyt leniwe na ruszanie książek :) chociaż nie jestem pewna, czy Arabeska nie nosi znaków furii barona Mirmiła :)
OdpowiedzUsuńPiniu, pilnuję, żeby Yoko z Twoich książek zakładek nie odklejała ;) Baron Mirmił i furia? Trudno mi to sobie wyobrazić ;D
OdpowiedzUsuńDuch bojowy się w nim budzi, gdy za długo w miskach dno widać :)
OdpowiedzUsuńZa duzo gotujesz! Zdecydowanie za duzo... Czasu mi nie starcza, zeby to wszystko wyprobowac ;)
OdpowiedzUsuńWysciskaj rodzine i kocury
Dzis bedzie ta kapusta i kotlety z gryczanej. Ojej, juz sie nie moge doczekac!
OdpowiedzUsuń