Tofu z warzywami na akcję "Oswajamy tofu"

Udało mi się wreszcie kupić zielone chili. Kilogram tych ślicznotek kosztuje teraz niecałe 7 zł. Przez chwilę myślałam, że kupię dużo, posiekam, poporcjuję, zamrożę i zawsze będę miała pod ręką na okoliczność indyjskich dań. Stanęło na pół kilograma - i tak wyszła ogromna torba. Papryczkom nie można odmówić mocy, ale najważniejsze, że mają niezwykle piękny, intensywny, paprykowy zapach - ostatni raz czułam go jakieś trzydzieści lat temu w szklarni moich dziadków. Przepis jest moją pierwszą propozycją na akcję Wegetarinki "Oswajamy tofu". Jeśli macie w zasięgu imbir, czosnek, trochę warzyw i tofu - możecie mieć dziś smakowity i aromatyczny posiłek.


Tofu z warzywami w aromatycznym sosie (4 porcje)
3 łyżki oleju
1 opakowanie gotowego marynowanego tofu
2 posiekane w kostkę łagodne cebule
3 starte ząbki czosnku
kawałek (2 cm) startego imbiru
pół posiekanej zielonej papryczki chili
pół pozbawionej gniazda nasiennego i pokrojonej w kostkę czerwonej papryki
200 g pozbawionej końców i pokrojonej na mniejsze kawałki fasolki szparagowej
różyczki z jednego kalafiora
1 łyżeczka zmielonego kuminu
1 łyżeczka zmielonej kolendry
pół łyżeczki słodkiej papryki
pół łyżeczki kurkumy
świeżo zmielony czarny pieprz i sól do smaku
pół małej puszki mleka kokosowego
posiekana nać pietruszki do posypania
Tofu wyjąć z opakowania, osuszyć papierowym ręcznikiem, pokroić w kostkę i usmażyć na rumiano na 1 łyżce rozgrzanego oleju, po czym wyjąć i odłożyć na bok.
Rozgrzać pozostały olej, wrzucić cebulę, zielone chili, imbir i czosnek. Smażyć, mieszając, przez 2-3 minuty. Dodać czerwoną paprykę, fasolkę, kalafior i przyprawy, obtoczyć warzywa w przyprawach, smażąc i mieszając przez kolejnych kilka minut, po czym podlać wodą (2 szklanki), dodać podsmażone tofu, mleko kokosowe, przykryć pokrywką i gotować do miękkości warzyw.
Podawać w miseczkach lub jako sos do ryżu/kaszy, posypane natką.



Na koniec kilka migawek z naszego ostatniego grzybobrania w jednym z warszawskich lasów:
zaskroniec w trakcie porannej drzemki - cudem uniknął nadepnięcia:


ropucha w jesiennym słońcu:


i jakby oszronione albo zakończone misterną koronką, trujące, ale bardzo urodziwe pierścieniaki grynszpanowe:

Komentarze

  1. Quino, ILOVE U :P myślalam, że zostanę sama z tą akcją, a teraz już jesteśmy 2 :D; a kalafior chodzi za mną od tygodnia, nie masz serca o tej porze, babo ;)! Cudowne te pierścieniaki, po jakich lasach chadzasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wegetarinko, myślę, że się bardzo zdziwisz :D Firma Polsoja stanęła na wysokości zadania i w niektórych sklepach tofu jest teraz w cenie promocyjnej. Kupiłam DUŻO :) Jeszcze nie do końca wiem, co z nim zrobię, ale pomysły mam. Powyższe okazy znaleźliśmy w lesie młocińskim. Wprawdzie nie znaleźliśmy ani jednego grzyba jadalnego, ale wcale nie byłam zawiedziona :D

    OdpowiedzUsuń
  3. a , już , bingo , jesteś pierwsza
    Ja, mam trochę gorzej , bo u mnie od miesiąca(a może i dłużej) tofu nie ma ,ale radzę sobie
    zrobiłam sama i mam jedno darowane tofu przemysłowe( siostra kupowała w internecie i mi jedno dała), i jedno ze słoiczka , co stoi i stoi , tak ,że będę oswajać tofu:)

    a danie się mi bardzo podoba , zresztą wiesz, że ja twoje przepisy biorę w ciemno
    Jak gotuje wg quinoamatorki moja rodzinka kwiczy i mlaska z rozkoszy :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietna akcja.
    Zawsze mi brakuje pomyslow na dania z tofu!
    Zamierzam, juz wkrotce, Cie wykorzystac ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super propozycja, wyprubuje. Ja tez już się przylaczylam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja oswoiłam tofu na prywatne potrzeby, hm... 3 lata temu? I to było najfajniejsze doświadczenie kulinarne, jakie mogłam zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Eee to nie indyjskie, to tajskie jest. Sosu rybnego (dla wegetarian to raczej sojowego) tam kapnac trzeba i troche pasty curry dodac.
    I oczywiscie jak zwykle bardzo smakowicie.
    Chetnie bym poszalala z tofu a tu urlop akurat w tym terminie akcji i nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Margot, udało mi się choć raz z czymś zdążyć na czas :D Strasznie czekam na te Twoje cuda z czarnej soi. No i cieszę się, że rodzinka kwiczy ;D

    Anuszko, to już się cieszę na to wykorzystywanie :)
    Edysqu, cieszę się bardzo :)

    Kuchareczko, gratuluję oswojenia, nie każdemu się udało :)

    Thiesso, szkoda wielka, że Ci urlop stanął na przeszkodzie. Ja też niedługo się wybieram na urlop, ale mój będzie wyjątkowo intensywny kulinarnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Quino, ja też wolę połazić i pooglądać niż nachapać się konsumpcyjnie ;) piękne te zdjęcia, napatrzeć się nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie