Jedząc lokalnie - konopie, siemię lniane i olej lniany

Rozmyślając nad zasadą, by jeść lokalnie, postanowiłam na jakiś czas zapomnieć o egzotycznych przyprawach i sięgnęłam do szafki po nasiona konopi i siemienia lnianego. Nasiona konopi najłatwiej kupić na targu - kupują je hodowcy kanarków i wędkarze. W ogóle nie zawierają substancji psychoaktywnych i obrót nimi jest legalny.
Konopie i len to stare uprawne rośliny Słowian - len uprawiano w Polsce od epoki brązu (czyli jeszcze przed przybyciem Słowian), zaś konopie od VII wieku naszej ery. Z włókien pozyskiwanych z tych roślin wyrabiano tkaniny, sznury i worki, a resztki roślin wykorzystywano także jako paszę dla zwierząt. Z nasion zaś do dziś wytłacza się oleje o najkorzystniejszych proporcjach kwasów omega-3 i omega-6.
Nasiona konopi w kuchni polskiej wykorzystywane są do tradycyjnej śląskiej potrawy wigilijnej - siemieniotki.
Do tej pory używałam uprażonych i zmielonych nasion konopi i lnu osobno, jednak dopiero ich połączenie dało naprawdę pyszną kombinację. W trakcie prażenia traci się wprawdzie część dobroczynnych substancji, zyskuje za to naprawdę wspaniały smak.
Na blogu Absolutely Green przeczytałam o pomyśle dodania zmielonych nasion lnu do sosu. Ja wymieszałam uprażone i zmielone nasiona konopi z poddanymi tym samym procesom nasionami lnu, dodałam olej lniany i tak powstała najlepsza na świecie okrasa do młodych ziemniaków.
Swoim sposobem mielę tylko część nasion, resztę pozostawiając w całości, co daje ciekawy efekt wizualny i dodatkowe wrażenia; całe ziarna konopi trzaskają w zębach jak piasek ;)
Uprażone i zmielone nasiona konopi i siemienia lnianego mają delikatny, ziołowo-orzechowy, bardzo przyjemny smak, trochę przypominający sezam. Polecam gorąco jako posypkę do kasz, kanapek, twarogu i makaronu. W połączeniu z olejem lnianym i odrobiną soli wychodzi fantastyczna okrasa do ziemniaków, gotowanych warzyw i kasz.
W "Polskim zielniku kulinarnym" autorstwa B. i A. Podgórskich znalazłam przepis na litewską omastę z siemienia lnianego - do zmielonych nasion lnu dodaje się posiekaną cebulę i czarny pieprz, i podaje z gorącymi ziemniakami.


Posypka lub okrasa z konopi i siemienia lnianego
Po 3 łyżeczki nasion konopi i siemienia lnianego opłukać na sicie i osączyć, po czym uprażyć na suchej patelni bez tłuszczu (prażyć pod pokrywką, nasiona strzelają na całą kuchnię).
3/4 nasion zmielić w młynku (nielokalnie można dodać kilka ziaren kminu rzymskiego, będzie jeszcze lepsze), resztę pozostawić w całości.
Na okrasę wystarczy wymieszać nasiona zmielone i niezmielone z olejem lnianym i połową łyżeczki soli. Można dodać pieprz i mieloną paprykę, ale będzie zdecydowanie mniej lokalnie ;)



Kasza z konopiami i siemieniem lnianym (dla 2 osób)
1 łyżeczka zmielonej mieszanki konopi siewnych i siemienia lnianego
1 łyżeczka mieszanki nasion konopi i siemienia w całości
1 szklanka kaszy orkiszowej lub jęczmiennej
1 łyżeczka oleju, np. rzepakowego
garść posiekanej natki pietruszki
obrany ze skórki i pokrojony w kostkę pomidor
garść płatków drożdżowych
2 łyżeczki tłoczonego na zimno oleju lnianego

Kaszę ugotować w dużej ilości osolonej wody z dodatkiem łyżeczki oleju (najlepiej przestrzegać wskazówek producenta). Osączyć na sicie i wymieszać ze zmielonymi konopiami i siemieniem lnianym.
Wymieszać z pomidorem, posypać natką pietruszki i niezmielonymi nasionami oraz płatkami drożdżowymi. Polać olejem lnianym.
Pyszne.


A co słychać w lesie? W lesie natrafiliśmy na kolonię obcych :)
Rulik nadrzewny?

Komentarze

  1. o kurcze, ja mam konopie ,ale ono nie jest lokalne , bo przyleciało do mnie z UK id kochanej duszyczki ,ale nie będzie mi to przeszkadzać ,żeby zrobić tą pyszna omastę do ziemniaków a może pokuszę się o zrobienie tej przepysznie wyglądającej kaszy
    Jak zwykle już bym chciała lecieć do kuchni jak patrze na twoje propozycje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to sa te konopie? Jak nazywaja sie po angielsku bo slownik twierdzi ze cannabis seeds a przeciez nie o to chodzi? Mieszkam w UK niewiem gdzie ich szukac.

      Usuń
    2. konopie to po angilesku hemp seeds

      Usuń
  2. Właśnie, Margot, strasznie trudno tej lokalności przestrzegać, nawet gdy chodzi o nasze tradycyjne składniki. Ostatnio szlag mnie trafił, bo nie mogłam znaleźć innych pestek dyni niż z Chin :(

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo lubię siemie lniane, szczególnie z mlekiem lub zmielone :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedzac lokalnie - swietne zalozenie, ale w naszej rzeczywistosci chyba ciezko je realizowac, niestety...
    Siemie jadam ze wzgledu na struny glosowe, konopii nigdy nie probowalam, o zupie slunskiej nie mialam pojecia.
    Omasta zdecydowanie do wyprobowania, zaraz po przyjezdzie do polski tzn juz niedlugo - swietna sprawa! przy okazji bede musiala uzupelnic biblioteczke - zielnik kulinarny, swietna sprawa. Moja mama ma takowa, ale jeszcze wydana w latach osiemdziesiatych. Milej nocki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Paulo, a ja siemię lubię tylko w postaci nieglutowatej :D

    Magdaleno, ta książka jest świetna, nie wiem tylko, czy jeszcze uda Ci się ją dostać, gdyż wydano ją w 2004 roku. A okrasę szczerze polecam. Dobranoc:)

    OdpowiedzUsuń
  6. posypkę z siemienia stosuję często i gęsto,zwłaszcza w połączeniu z sezamem
    ziarno konopi z chęcią bym spróbowała, ale czy znajdę je w mej mieścinie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, witaj, zaglądam, żeby zobaczyć o co pytałaś na moim blogu :-)
    Dobrze rozpoznałaś - to rulik nadrzewny - śluzowiec - gratuluję rozpoznania :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odnośnie kuchni i przepisów - poczytam :-)
    Tak się składa, że mam sporo do czynienia z lnem i konopiami :-P

    OdpowiedzUsuń
  9. Aga-aa, z tym może być problem. Wysłałabym Ci pocztą, ale obawiam się, że w naszym histerycznym państwie mogłoby się to skończyć wizytą brygady antynarkotykowej ;)

    Witaj Basiu z Grzybowiska :)Cieszę się bardzo, że zajrzałaś i że rozpoznałam śluzowca bez pudła. Od kilku dni czytam o śluzowcach - kurczę, to jedne z najbardziej intrygujących organizmów. Obcy Gigera to przy nich pikuś :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Znakomite pomysły, Quinoamatorko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. jeszcze nie jadłam konopii, bo nigdzie na nie w Poznaniu nie trafilam. w Niemczech widziałam, że dają je nawet do parówek sojowych i takich bajerów. ale len jest mistrzem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mi miło tu zawitać, Quinoamatorko :-)
    Śluzowce warte są uwagi, a jeszcze wiele o nich nie wiadomo, zagadkowe są, fascynujące i piękne :-)

    Co do olejów i siemienia, mogę polecić sklepik w Poznaniu przy Instytucie Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich, jako, że jak pisałam, mam troszkę do czynienia z lnem i konopiami :-)))
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. śluzowce fascynują mnie od dawna, ale literatura na ich temat jest szalenie skąpa.
    wiem że prowadzono badania odnośnie wykorzystywania ich jako swoistych "czujników zanieczyszczenia środowiska" ale chyba bez rezultatów.
    W każdym razie ruliki są ładniutkie - co powiecie o wykwitach (ang nazwa the dog vomit)?
    http://botit.botany.wisc.edu/toms_fungi/june99.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, Markoman:)
    Okropne :) ale już po nazwie byłam przygotowana na najgorsze:D Rozumiem, że ruliki pojawiają się tylko w niezanieczyszczonym środowisku?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie