Sałatka z makaronu, julienownica i pasta z czarnej fasoli

Delikatna sałatka inspirowana smakami Azji. Egzotyczny aromat zawdzięcza olejowi z prażonego sezamu i paście z czarnej fasoli. Bardzo smaczna.
Sałatka z makaronu z fasoli mung
1 opakowanie (250 g) makaronu z fasoli mung
kawałek papryczki chili
1 słoik konserwowanego selera
2 marchwie
1 korzeń pietruszki
duża garść orzechów nerkowca
pęczek posiekanej naci pietruszki
garść posiekanego szczypiorku
na sos:
4 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sambal oelek
1,5 łyżeczki oleju z prażonego sezamu
3 łyżki oleju
3 łyżki octu ryżowego
1 czubata łyżka pasty z czarnej fasoli (zamiast pasty można dodać kawałek startego na tarce imbiru i utarty ząbek czosnku)
sól, świeżo zmielony czarny pieprz i cukier do smaku

Wszystkie składniki sosu wymieszać w miseczce i doprawić do smaku.
Makaron przyrządzić zgodnie z przepisem na opakowaniu, odcedzić i jeszcze ciepły wymieszać z sosem. Seler odcedzić, marchew i pietruszkę pokroić w zapałki (ja używam "julienownicy"). Papryczkę posiekać bardzo drobno. Kilka orzechów nerkowca zachować w całości, resztę drobno posiekać. Wszystkie składniki wymieszać. Gdybym miała, dodałabym jeszcze zielony groszek cukrowy i posypałabym sezamem. Smacznego:)
"Julienownica" wygląda tak i wycina długie, proste i delikatne "julianki" nawet z krzywych marchewek;)
Pasta z czarnej fasoli (tak naprawdę jest to ciemna odmiana soi) wygląda tak:
Od dawna szukałam tej pasty, składnika wielu południowochińskich przepisów, ale dopiero niedawno udało mi się ją znaleźć w sklepie z żywnością azjatycką. Jest pyszna - na razie przetestowałam ją w daniach z patelni (w połączeniu z tofu i brokułami).  Niestety, poza czosnkiem, cukrem, wodą, sosem sojowym, czarną soją, olejem roślinnym, czosnkiem, cebulą, chili i imbirem pasta zawiera także dwa składniki E - E 631 (inozyniam disodowy) i E 627 (guanylan disodowy) i każdy z nich może być pochodzenia zwierzęcego :( Najlepsze, że polska wersja etykiety w ogóle nie zawiera wzmianki o dodatkach E.

Komentarze

  1. Wygląda zachęcająco. A to sprytne narzędzie mam w planach zakupowych - dość krojenia marchewki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też ostatnio o tej paście myślałam przy robieniu zakupów internetowych, ale pomyślałam, że w przypływie weny sama namiksuję coś w ten deseń ;) mówisz etykieta niepełna? Kto jest dystrybutorem? Asia Foods?

    OdpowiedzUsuń
  3. a to urządzenie-julienownica, to gdzie kupiłaś ?
    a pastę można kupić przez internet , bo ta sałatka będzie się mi dziś śnić , bardzo , bardzo bym chciała też taką zrobić :P

    OdpowiedzUsuń
  4. a doczytałam o tej etykiecie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Usagi, warto, efekt fajny, choć muszę jeszcze popracować nad techniką ;)

    Wegetarianko, miksuj miksuj i napisz, co wyszło:)
    Dystrybutorem pasty jest Sea Foods Poland Ltd.

    Margot - obieraczkę kupiłam w Megapunkcie. Bez pasty też przecież możesz zrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  6. a jak się ona dokładnie nazywa?Megapunktu u mnie nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Margot, wpisz w wyszukiwarkę "obierak Julienne" - jest nawet na Allegro.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha a ja nie wiem jak smakowała, ale Ty wszystko co zrobisz to mówią że smaczne jest :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. PAYSZNA, choć jak ją podałaś, to myślałam, że głównym składnikiem jest z kapusta kiszona. Nie tylko zresztą ja… Inni się nie przyznają ;D No ale panował półmrok, więc jesteśmy usprawiedliwieni ;)

    mnie żulienownica doprowadza do szewskiej pasji... nigdy mi nie wychodzą takie ładne nitki, nawet z prostych marchewek :/

    OdpowiedzUsuń
  10. No to przyznam się, że też myślałam, że to surówka z kapusty kiszonej ;) A smakowało troszkę jak bigos. Ale tylko troszkę. Wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny, nie wiem, czy to najlepsza rekomendacja, że sałatka wyglądała jak kapusta kiszona i smakowała (troszeczkę:D) jak bigos ;D
    Fakt, że kwaskowaty seler i ocet ryżowy na pewno zrobiły swoje.
    Anuszko, moje ustrojstwo wycina śliczne julianki, muszę tylko dopracować technikę trzymania korzeni, bo julianki z palców nie są już tak apetyczne;) Najlepsze byłyby dwa imadła.

    Polciu, zapraszam nie tylko sałatkę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie