Kapusta z fasolą i papryką, ryż z marchewką i kokosem

Na moim blogu jest dziesięć dziewiętnaście! (wliczając kapustę pekińską i kiszoną) przepisów na kapustę - wyjątkowo lubię to warzywo i sięgam po nie często. W okresie jesienno-zimowym najchętniej łączę je z papryką oraz fasolą i przyprawiam na ostro. Nie jest to ekspresowe danie, ale z podanych składników wychodzi 10-12 porcji. Jeśli nie przygotowujecie kapusty na imprezę i nie chcecie odgrzewać jej na obiad przez kilka kolejnych dni, część możecie z powodzeniem zamrozić. Dodałam moje ulubione przyprawy, ale niech Was nie ograniczają. Możliwości przyprawienia jest bardzo dużo - świetnie będą pasowały zioła prowansalskie, kminek, majeranek albo rozmaryn.
Do kapusty zrobiłam ryż z marchewką według przepisu z niezwykłej książki Yamuny Devi "Lord Krishna's cuisine. The Art of Indian Vegetarian Cooking". Tak przygotowany ryż ma delikatny, orzechowy smak i smakował nam, choć osobiście wolę pikantniejsze wersje.


Kapusta z papryką i fasolą (10-12 porcji)
1 główka kapusty o wadze 2-2,5 kg
4 łyżki oleju
4 posiekane duże cebule
2 pozbawione gniazd nasiennych i pokrojone w kostkę czerwone papryki
200 g namoczonej na noc, ugotowanej w nowej wodzie (około 60 minut) i osączonej białej fasoli
sok z 1/2 cytryny
słoiczek przecieru pomidorowego (210 g)
1 łyżeczka mielonej kolendry
1,5 łyżeczki słodkiej papryki
1-2 łyżeczki sambar masala lub garam masala
1-2 łyżeczki rozrobionej w łyżce oleju harissy lub 1,5 łyżeczki ostrej papryki
sól
dużo świeżo zmielonego czarnego pieprzu
nać pietruszki do posypania
Z kapusty wyciąć głąb i okroić grube nerwy liściowe. Kapustę pokroić w kostkę, włożyć do dużego (5 l) garnka, zalać 1 szklanką wody i gotować, mieszając, do miękkości (około 20 minut).
Na patelni rozgrzać olej i dobrze wysmażyć cebulę i paprykę, aż się lekko przyrumienią, pod koniec wsypać przyprawy i smażyć dalej 1-2 minuty.
Do ugotowanej kapusty dodać wszystkie pozostałe składniki. Dodać sól i pieprz i spróbować, czy nie trzeba doprawić. Gotować jeszcze kilka - kilkanaście minut. Najlepiej będzie smakowała na drugi dzień.


Ryż z marchewką i kokosem (porcja dla 6 osób)
100 g wypłukanego i namoczonego na kilkanaście minut ryżu basmati
2 łyżki oleju
1,5 łyżki sezamu
6 goździków
6 ziarenek pieprzu
4-centymetrowy kawałek kory cynamonu
3 łyżki świeżo startego kokosa (można zastąpić wiórkami kokosowymi)
2 szklanki wody
3 duże marchewki, obrane i starte na grubych oczkach
1 i 1/4 łyżeczki soli
2 łyżki rodzynek
Namoczony ryż osączyć na sitku.
Na rozgrzany olej wrzucić sezam, goździki, pieprz, cynamon oraz kokos i smażyć, aż kokos się przyrumieni. Wsypać ryż i smażyć nadal, aż ziarenka staną się szkliste. Dodać pozostałe składniki i zagotować. Przykryć pokrywką i gotować na malutkim ogniu, nie mieszając, przez 20-25 minut. Wyłączyć gaz i zostawić jeszcze na kilka minut pod przykryciem.

PS. Do kokosa zabrałam się metodycznie - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami. Ostukiwałam go, obracając wzdłuż równika, jednak szczelina w skorupie pojawiła się dopiero wtedy, gdy do dzieła zabrał się mój mąż :)

Skoro jesteśmy przy kapuście, doklejam niżej przepis na pak choi, który kiedyś zamieściłam, gotując na zaproszenie u Zieleniny.


Prezentowany przepis pochodzi z fantastycznej książki Robin Robertson 1000 Vegan Recipes.
Tak się składa, że przy przygotowaniu tego przepisu po raz pierwszy miałam do czynienia z pak choi. Miałam 2 młode sztuki, które cudownie smakowały na surowo – ciemniejsze partie liści były bardzo aromatyczne, a jednocześnie obecność związków siarki nie była tak wyczuwalna, jak w popularnych w Polsce gatunkach kapusty. Żałuję, że najpierw podgotowałam pak choi na parze. Podsmażenie w woku byłoby w zupełności wystarczające, a warzywo zachowałoby jędrność, którą lubię. Proporcje sosu zwiększyłam o połowę, w oryginalnym przepisie zamiast soby jest makaron udon.
Jest także tahina, której nie miałam. Poradziłam sobie w ten sposób, że najpierw lekko uprażyłam sezam na suchej patelni, cały czas mieszając, a później zmieliłam go w młynku do kawy.

Pak choi z imbirowo–sezamowym sosem i makaronem soba (dla 3 osób)
1 duża pak choi lub dwie mniejsze, pokrojone na 1,5 cm paski
2 „pęczki” makaronu soba
1 łyżka oleju z prażonego sezamu
3 łyżki uprażonych na suchej patelni i drobno zmielonych nasion sezamu
4 łyżki ciemnego sosu sojowego
2 łyżki wody
1,5 łyżki mirinu
1 łyżka oleju
pół szklanki drobno posiekanych szalotek
1 łyżka startego na tarce imbiru
1/4 łyżeczki płatków chili lub ostrej papryki w proszku
1 łyżka przyrumienionych na patelni nasion sezamu
szczypiorek do posypania

Jeśli dysponujecie starszą pak choi, najpierw podgotujcie ją 2 minuty na parze. Makaron soba ugotujcie zgodnie z przepisem na opakowaniu, po czym osączcie na sicie, przelejcie zimną wodą, przełóżcie do miski i wymieszajcie z olejem z prażonych nasion sezamu.
W małej miseczce wymieszajcie na gładki sos zmielony sezam, sos sojowy, wodę i mirin.
W woku na średnim ogniu rozgrzejcie olej, dodajcie szalotki, imbir i płatki chili, i smażcie przez minutę. Dodajcie pak choi, makaron, sos i smażcie, mieszając, przez kilka kolejnych minut, aż potrawa będzie bardzo gorąca. Podawajcie posypane uprażonym sezamem i szczypiorkiem. Bardzo smaczne.


Komentarze

  1. Lubię takie egzotyczne połączenia. I zdrowe, to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. o rety, o rety!
    ale się egzotycznie zrobiło ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. wygląda niezwykle zachęcająco, wypróbujemy przepisy!

    OdpowiedzUsuń
  4. oba dania są świetne , tzn tak wyglądają na zdjęciu i skład mi się podoba ,ale te kokosy mnie zaciekawiły (zdjęcie rewelacja!!!) tzn nie tak łatwo je fachowo rozłupać tak?
    Ja tam się do nich zabieram nie fachowo ,ale zawsze mi stawiają opór i usmaruję i je i siebie oraz kuchnie

    OdpowiedzUsuń
  5. no tu jak zwykle wypas!
    jaka metoda kokosowa w końcu poskutkowała? ja ostatnio dyniami rzucałam ze schodów, trochę się wiekowe zrobiły, a nie chciałam porąbać sobie palców ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Głodna się zrobiłam - ależ połączenia smaków mmmm :)

    U nas w domku też mój mąż zajmuje się kokosami - twarde z nich sztuki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na ten ryż z kokosem mam już nawet pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko pyszne :-)
    Mój kokos czeka na rozbicie, niestety zauważyłąm że nie można długo przechowywać wiórków ani mleczka ze świeżego kokosa (skwaśniały mi).

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za wszystkie komentarze!

    Dziewczyny, kokos puścił dopiero po dłuższej chwili. Tak jak pisałam - obracaliśmy go, cały czas opukując wzdłuż równika. Szybciej i łatwiej pójdzie, jeśli najpierw kokos lekko się podgrzeje w piekarniku - 30 minut w 150 C.

    Zgadza się Edysiu, jeśli ma się nadmiar świeżego miąższu kokosa, najlepiej od razu go zamrozić, a wodę kokosową wypić :)

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja pare dni temu TAK SZUKALAM sposobu na świeży kokos! Paskuda gugiel nie pokazal tego przepisu - a wymarzony!
    Nic to, jeszcze troszke swiezego mam, marchewka tez sie znajdzie,tylko sezamu musze nabyc, bo akurat wyszedl był.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie