Kwadraty francuskie z nadzieniem porowo-orzechowo-daktylowym
Ten przepis opracowałam z myślą o moim tacie, który uwielbia pory i ciasto francuskie. Farsz jest bardzo, bardzo dobry. Zmiksowany, okazał się najlepszą wegańską pastą do chleba, jaką jadłam. Polecam z pajdą razowego żytniego chleba. Nie wyjadajcie nadzienia za dużo (choć naprawdę trudno się powstrzymać!), bo nie wystarczy do obłożenia wszystkich kwadratów francuskiego ciasta. Przepis jest wegański.
Kwadraty francuskie z nadzieniem porowo-orzechowo-daktylowym (15 sztuk)
1 opakowanie wegańskiego ciasta francuskiego, rozmrożonego w lodówce
3 łyżki oleju
2 umyte i pokrojone w plasterki duże pory, tylko biała i jasnozielona część
150 ml białego wytrawnego wina (lub wody wymieszanej z sokiem z połowy cytryny)
15 pokrojonych w paseczki daktyli, uprzednio pozbawionych pestek i twardych końcówek
150 g wyłuskanych orzechów włoskich
4 łyżki sosu sojowego
mały pęczek posiekanej natki pietruszki
sól i pieprz do smaku
ewentualnie syrop klonowy dla połysku
Daktyle zalać winem (lub wodą wymieszaną z sokiem z cytryny) na co najmniej 30 minut, by zmiękły. Pory smażyć na rozgrzanym oleju kilka minut, aż staną się miękkie i słodkawe. Dodać daktyle wraz z winem (lub wodą z cytryną), w którym się moczyły, oraz orzechy i smażyć, aż wyparuje cały płyn, po czym wlać sos sojowy i także odparować. Posolić i popieprzyć do smaku. Wyłączyć gaz i wymieszać z nacią pietruszki. Ostudzić i zmiksować, pozostawiając część farszu w całości.
Ciasto francuskie rozwinąć.
Nagrzać piekarnik do 220 C.
Wycinać kwadraty mniej więcej 8 x 8 cm (wyszły trzy rzędy w pionie i pięć w poziomie). Na każdym kwadracie w centymetrowej odległości od krawędzi zrobić dwa nacięcia w kształcie litery L - obrazkowa instrukcja niżej. Uważajcie, by nie robić nacięć do końca przy krańcach liter L! Posmarować wewnętrzne krawędzie kwadratów wodą, by przykleiły się do nich krawędzie powstałe po przełożeniu ciasta. Przekładać przez siebie naprzeciwległe krańce ciasta. Górne krawędzie dokładnie docisnąć widelcem. Nakładać farsz. Piec około 12 minut. Po upieczeniu można, dla ładniejszego wyglądu, posmarować syropem klonowym, ale nie jest to konieczne. Podawać z białym winem i sałatą.
Sposób formowania kwadratów podała kiedyś, za jakąś książką, w Galerii Potraw, Dziuunia. Zdaje się, że upiekłam wtedy kwadraty z tapenadą, ale nie udaje mi się odnaleźć tego wątku w pomrokach GP.
Kwadraty francuskie z nadzieniem porowo-orzechowo-daktylowym (15 sztuk)
1 opakowanie wegańskiego ciasta francuskiego, rozmrożonego w lodówce
3 łyżki oleju
2 umyte i pokrojone w plasterki duże pory, tylko biała i jasnozielona część
150 ml białego wytrawnego wina (lub wody wymieszanej z sokiem z połowy cytryny)
15 pokrojonych w paseczki daktyli, uprzednio pozbawionych pestek i twardych końcówek
150 g wyłuskanych orzechów włoskich
4 łyżki sosu sojowego
mały pęczek posiekanej natki pietruszki
sól i pieprz do smaku
ewentualnie syrop klonowy dla połysku
Daktyle zalać winem (lub wodą wymieszaną z sokiem z cytryny) na co najmniej 30 minut, by zmiękły. Pory smażyć na rozgrzanym oleju kilka minut, aż staną się miękkie i słodkawe. Dodać daktyle wraz z winem (lub wodą z cytryną), w którym się moczyły, oraz orzechy i smażyć, aż wyparuje cały płyn, po czym wlać sos sojowy i także odparować. Posolić i popieprzyć do smaku. Wyłączyć gaz i wymieszać z nacią pietruszki. Ostudzić i zmiksować, pozostawiając część farszu w całości.
Ciasto francuskie rozwinąć.
Nagrzać piekarnik do 220 C.
Wycinać kwadraty mniej więcej 8 x 8 cm (wyszły trzy rzędy w pionie i pięć w poziomie). Na każdym kwadracie w centymetrowej odległości od krawędzi zrobić dwa nacięcia w kształcie litery L - obrazkowa instrukcja niżej. Uważajcie, by nie robić nacięć do końca przy krańcach liter L! Posmarować wewnętrzne krawędzie kwadratów wodą, by przykleiły się do nich krawędzie powstałe po przełożeniu ciasta. Przekładać przez siebie naprzeciwległe krańce ciasta. Górne krawędzie dokładnie docisnąć widelcem. Nakładać farsz. Piec około 12 minut. Po upieczeniu można, dla ładniejszego wyglądu, posmarować syropem klonowym, ale nie jest to konieczne. Podawać z białym winem i sałatą.
Sposób formowania kwadratów podała kiedyś, za jakąś książką, w Galerii Potraw, Dziuunia. Zdaje się, że upiekłam wtedy kwadraty z tapenadą, ale nie udaje mi się odnaleźć tego wątku w pomrokach GP.
Nadzienie do mnie przemawia. BARDZO! Mam ostatnio ochote wieksza na rozne pasty, wiec moze sprobuje za niedlugo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdziołcha Ty masz chyba za dużo czasu sądząc po tym artystycznym zwinięciu :P Tak, zazdrość przeze mnie przemawia, bo mam dwie lewe ręce do takich fiku-miku ;-)
OdpowiedzUsuńSwietne nadzienie. Zapisuje sobie. No i rzeczywiscie to zawiniecie jest nieco skomplikowane - prezentuja sie swietnie.
OdpowiedzUsuńWow, wyglądaja imponująco, a ja uwielbiam ciasto francuskie, może się skuszę, ale takie ładne pewnie mi nie wyjdą :).
OdpowiedzUsuńAle się na wywijałaś ;-) było warto jak widać :-)
OdpowiedzUsuńo matko jakie piękne, smak pewnie też ,ale na pierwszy plan wysuwa się ta artystyczna robota , cudo
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądają! Super pomysł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo podoba mi się pomysł na takie zawijasy! Zrobię sobie takie z brokułem i żurawiną, póki jeszcze jest świeża.
OdpowiedzUsuńKarolino, miło mi i również pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPoki, zapomniałam dodać, że to jest absolutnie najszybszy i najprostszy sposób uformowania wysokich rantów z ciasta francuskiego :) Wychodzi nawet jak ma się CZTERY lewe ręce ;D, a robota idzie piorunem.
Magdaleno, zawinięcie tylko wygląda na skomplikowane, w rzeczywistości wcale takie nie jest :)
Velicious, na pewno wyjdą Ci ładniejsze, bo ja mam same lewe kończyny ;) Zresztą i tak najważniejszy jest smak :)
Edysiu, pewnie że warto i wcale nietrudno :)
Alciu, od artystycznej roboty to jesteś Ty :)
Kasiu, cieszę się, że Ci się podoba. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Marta - brokuł i żurawina, zapowiada się fantastycznie!
OdpowiedzUsuńWOW, mistrzowskie! Nawet mam francuskie w lodówce ;)
OdpowiedzUsuńpory z orzechami kuszące, ale chyba jednak bez daktyli
Bardzo jestem ciekawa takiego nadzienia muszę koniecznie spróbować ,brawa za cierpliwość w wycinaniu tych cudasków:)
OdpowiedzUsuńTak mnie zainspirowałaś, że Twój sposób zawijania dzisiaj sprawdziłam i naprawdę jest super – uwinęłam się w kilka minut.
OdpowiedzUsuńAsiu, to może z figami? :) Przyznam, że na daktyle bardzo rzadko miewam ochotę, ale tym razem mnie naszło ;)
OdpowiedzUsuńOzzie, wypróbuj, warto! Nadzienie jest pyszne :)
Marta, cieszę się bardzo, że dałaś się skusić i podzielasz moje zdanie, że to naprawdę nic trudnego :)
Wygląda to bardzo zaawansowanie i fachowo. Nadzienie super:)
OdpowiedzUsuńmyślałam o wytrawnym potraktowaniu nadzienia, tylko obawiam się, że konsumować musiałabym sama :/
OdpowiedzUsuńmałżonek jest mięsny i kosztuje raczej na zasadzie ciekawostki przyrodniczej nazywając moje dania "liśćmi szałwii" ;) a dla młodej pory to cebula ;) /w każdej formie/
Wegetarinko, czasem też muszę się nakombinować, jak łysy koń pod górę ;) Na szczęście aż takich problemów nie mam, choć niektórych dań w ogóle nie robię albo bardzo rzadko (na przykład szpinak :( z tego samego powodu, co Ty.
OdpowiedzUsuńza to u mnie szpinak lubią i jedzą :)
OdpowiedzUsuńcórka polubiła całkiem niedawno szpinak i "leciutko" ;) bób
na szparagi się ostatnio uwzięła, jak miała 3 lata, to wsuwała razem ze mną prosto z gara, a mając 6 stwierdziła, że ohyda :/ ech...