Tofu z selerem i pieprzem seczuańskim

Seler jest jednym z najmniej docenianych warzyw, a przecież jest pyszny i wszechstronny! Sama zdecydowanie za rzadko wykorzystuję go w kuchni, choć bardzo lubię orzechowy, lekko piekący smak surowego selera i kremową konsystencję upieczonego. Postanowiłam jadać to warzywo częściej. Dzisiaj zawinęłam średniej wielkości seler w pergamin i upiekłam w 190 C. Gdy po 80 minutach w piekarniku, nakłuty nożem seler nie stawiał oporu, był gotowy. Do poniższego przepisu zainspirowało mnie połączenie wędzonego tofu z pieprzem seczuańskim, jakie podpatrzyłam w jednym z programów Kylie Kwong. Danie to bardzo nam smakowało, choć mój syn powiedział, że lepsze byłoby bez selera;) Spodziewałam się raczej, że bardziej będzie mu przeszkadzała obecność pieprzu seczuańkiego.

Tofu z selerem i pieprzem seczuańskim (3 porcje)
1 kostka pokrojonego w kawałki wędzonego tofu (180 g)
1 upieczony seler, obrany i pokrojony w słupki (nad zdjęciem jest opis, jak upiec seler)
2 łyżki oleju
2 obrane i pokrojone w piórka cebule
kawałek startego imbiru
kilkanaście ziarenek pieprzu seczuańskiego
garść orzeszków ziemnych
2 łyżki sosu sojowego
ocet ryżowy do smaku
1-2 łyżeczki słodko-kwaśnego sosu chili
szczypta cukru
do posypania: dymka, kolendra lub natka pietruszki
Na umiarkowanie rozgrzany olej wrzucić pieprz seczuański, po chwili dodać cebulę, imbir i orzeszki. Smażyć, aż cebula lekko się przyrumieni. Dodać seler i tofu. Dalej smażyć, aż tofu i seler się zezłocą . Wlać sos sojowy, skropić octem ryżowym, dodać słodko-kwaśny sos chili i ewentualnie doprawić solą i/lub cukrem do smaku. Posypać zieleniną. Podawać na przykład z brązowym ryżem.

Wegetariance i Mathildzie bardzo dziękuję za miłe słowa :) i  zaproszenie do zabawy, niestety zaproszenia przeczytałam dopiero dziś.

Komentarze

  1. świetne, też lubię seler bardzo i też stanowczo zbyt rzadko go jem :) Nawet tofu bym przełknęła w takim towarzystwie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Poki, nie lubisz tofu? Jeszcze polubisz, jestem pewna :) Warunek, żeby polubić tofu jest jeden - od czasu do czasu trzeba je jeść ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hihi :) Zjeść zjem, ale wielką fanką nie jestem, wolę tempeh. Poza tym u nas na wsi ;-) trudno kupić twarde tofu żeby się nadawało do takich zgrabnych kostek jak na Twoim zdjęciu. Chyba tylko raz mi się udało takie kupić :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie lubię selera (zwłaszcza na ciepło) :( Ale chociaż na zdjęcia sobie popatrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. osobiście także rzadko wykorzystuję seler. nikt w moim domu nie przepada za nim. o, moment. dwie osoby się znajdą : ja oraz Mama. i to wszyscy.
    uwielbiam surówkę z selera, marchwi i kukurydzy z puszki. polecam ;]
    ale nie o tym, bo to Twoje danie dziś w roli głównej. ale jakie danie! strasznie mi się spodobało to połączenie sera tofu z tym tak mało lubianym (nie wiedziec czemu) warzywem. rewelacyjnie wygląda ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne to danie. Z przepisu chetnie skorzystam tylko co to jest slodko-kwasny sos chilli?
    Ostatnio szykuje sie na seler z rozmarynem, tylko musze rozmaryn kupic. Ciekawe, co z tego wyjdzie?
    Bardzo lubie natomast kotleciki z ugotowanego selera. Plasterki ugotowanego nalezy obtoczyć w ciescie sporzadzonym z maki sojowej i wody z odrobina pieprzu ziolowego i soli. Po wystudzeniu swietne na chleb.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja uwielbiam seler! I zgadzam sie ze jest niedoceniany, ba, supermocno niedoceniany. Trzeba to zmienic haha.
    A prz okazji zapraszam Cie do zabawy w dziesiatke. Szczegoly na http://eatafterreading.blogspot.com/2010/09/dziesiec.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za wszystkie komentarze:)

    Poki, nic tylko sama musisz tofu robić ;)

    Karmelitko, bo z tym selerem jest taki feler, że nie wszyscy go lubią, u mnie w domu jest podobnie :)

    Thiesso, mam wietnamski sos chili słodko-kwaśny (ang. sweet and sour chilli sauce, wiet. tuong ot chua ngot). Wiesz, jeszcze nic nie smażyłam w cieście z mąki sojowej - muszę spróbować, dziękuję za pomysł :)

    Arku, bardzo dziękuję za zaproszenie do zabawy :), jednak bezczelnie się wymigam. Uważam, że takie zabawy mają sens tylko w tym jednym dniu w roku.

    OdpowiedzUsuń
  9. a i znowu tu takie smakołyki ,aaaaaa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie