Kashi jaglanashi, czyli heretyckie sushi z kaszy jaglanej i fasoli mung :)
Kasza jaglana jako wypełniacz sushi sprawdziła się znakomicie - kleiła się dobrze, a jedynym błędem, jaki popełniłam, było dodanie koperku, który nie pasował. Chciałam uzyskać smak podobny do oryginalnego, więc w rolkach jest ocet ryżowy, sól, cukier i wasabi. Technika jest trochę inna niż w przypadku ryżu, gdyż kaszę jaglaną należy najpierw sparzyć lub zagotować, by pozbawić ją ewentualnej goryczki. Efekt przeszedł moje oczekiwania, a w kolejce do prób i błędów stoi już kasza gryczana niepalona.
Kasza jaglana w arkuszach nori (porcja dla 2 osób)
1/3 szklanki fasoli mung lub zielonej soczewicy
1 szklanka kaszy jaglanej
1 szklanka wody
2 arkusze nori
pół pozbawionego pestek i pokrojonego w słupki zielonego ogórka
3 łyżki octu ryżowego
1 czubata łyżeczka cukru
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka wasabi
sos sojowy do podania
Do maczania rąk przy formowaniu kaszy bardzo się przyda miseczka zimnej wody z dodatkiem 1 łyżki octu ryżowego.
Fasolę lub soczewicę opłukać i gotować około 30 minut - ziarno ma już być ugotowane, ale wciąż al dente. Z fasolki mung w trakcie gotowania zsuną się łupinki - po ugotowaniu trzeba dokładnie zamieszać zawartość garnka, a następnie zlać wodę (znad ugotowanej fasoli) razem z łupinkami.
Kaszę zalać wrzątkiem i zagotować, następnie przełożyć na sitko i wypłukać zimną wodą. Po osączeniu wsypać do garnka o grubym dnie, zalać jedną szklanką zimnej wody i gotować 10 minut od chwili zagotowania (pod przykryciem i na niewielkim ogniu). Nie należy kaszy odkrywać ani mieszać - będzie się zachowywała podobnie jak ryż: na jej powierzchni pojawią się dziury i wchłonie całą wodę. Po 10 minutach wyłączyć gaz i zostawić na kolejne 10 minut pod przykryciem (wciąż nie należy mieszać ani zaglądać).
Wymieszać ocet z cukrem i solą. Nori można przeciąć nożyczkami na pół, wtedy uzyskamy cieńsze rolki, za to aż 16 kawałków, albo pozostawić arkusze glonów w całości, w tym wypadku wyjdzie 8 sztuk kashi.
Odkryć pokrywkę i podziubać kaszę widelcem, odzielając poszczególne ziarenka. Gdy kasza trochę przestygnie, skropić ją octem z przyprawami i dokładnie (choć lekko) wymieszać widelcem. Następnie dodać odsączoną fasolę lub soczewicę.
Położyć nori błyszczącą stroną na macie. Na każdy arkusz nałożyć po pół porcji kaszy z fasolą (jeśli mają to być grube rolki, jeśli cieńsze - nałożyć na każdy arkusz 1/4 kaszy). Na przeciwległym brzegu nori zostawić wolny pasek do zaklejenia. Na środku kaszy rozsmarować palcem cieniutką warstwę wasabi. Na niej ułożyć słupki zielonego ogórka. Zrolować dokładnie. Ciąć na pół ostrym nożem i potem jeszcze raz na pół, za każdym razem wycierając nóż papierowym ręcznikiem.
Należy zjeść możliwie niedługo po przyrządzeniu, najlepiej gdy kasza będzie jeszcze ciepła.
Nie miałam ani maty, ani ostrego noża, ale jakoś się udało, choć wyszło pokracznie :)
Kasza jaglana w arkuszach nori (porcja dla 2 osób)
1/3 szklanki fasoli mung lub zielonej soczewicy
1 szklanka kaszy jaglanej
1 szklanka wody
2 arkusze nori
pół pozbawionego pestek i pokrojonego w słupki zielonego ogórka
3 łyżki octu ryżowego
1 czubata łyżeczka cukru
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka wasabi
sos sojowy do podania
Do maczania rąk przy formowaniu kaszy bardzo się przyda miseczka zimnej wody z dodatkiem 1 łyżki octu ryżowego.
Fasolę lub soczewicę opłukać i gotować około 30 minut - ziarno ma już być ugotowane, ale wciąż al dente. Z fasolki mung w trakcie gotowania zsuną się łupinki - po ugotowaniu trzeba dokładnie zamieszać zawartość garnka, a następnie zlać wodę (znad ugotowanej fasoli) razem z łupinkami.
Kaszę zalać wrzątkiem i zagotować, następnie przełożyć na sitko i wypłukać zimną wodą. Po osączeniu wsypać do garnka o grubym dnie, zalać jedną szklanką zimnej wody i gotować 10 minut od chwili zagotowania (pod przykryciem i na niewielkim ogniu). Nie należy kaszy odkrywać ani mieszać - będzie się zachowywała podobnie jak ryż: na jej powierzchni pojawią się dziury i wchłonie całą wodę. Po 10 minutach wyłączyć gaz i zostawić na kolejne 10 minut pod przykryciem (wciąż nie należy mieszać ani zaglądać).
Wymieszać ocet z cukrem i solą. Nori można przeciąć nożyczkami na pół, wtedy uzyskamy cieńsze rolki, za to aż 16 kawałków, albo pozostawić arkusze glonów w całości, w tym wypadku wyjdzie 8 sztuk kashi.
Odkryć pokrywkę i podziubać kaszę widelcem, odzielając poszczególne ziarenka. Gdy kasza trochę przestygnie, skropić ją octem z przyprawami i dokładnie (choć lekko) wymieszać widelcem. Następnie dodać odsączoną fasolę lub soczewicę.
Położyć nori błyszczącą stroną na macie. Na każdy arkusz nałożyć po pół porcji kaszy z fasolą (jeśli mają to być grube rolki, jeśli cieńsze - nałożyć na każdy arkusz 1/4 kaszy). Na przeciwległym brzegu nori zostawić wolny pasek do zaklejenia. Na środku kaszy rozsmarować palcem cieniutką warstwę wasabi. Na niej ułożyć słupki zielonego ogórka. Zrolować dokładnie. Ciąć na pół ostrym nożem i potem jeszcze raz na pół, za każdym razem wycierając nóż papierowym ręcznikiem.
Należy zjeść możliwie niedługo po przyrządzeniu, najlepiej gdy kasza będzie jeszcze ciepła.
Nie miałam ani maty, ani ostrego noża, ale jakoś się udało, choć wyszło pokracznie :)
oczywiście, tradycyjnie i bezapelacyjnie bardzo mi się podoba i również myślałam o "kashi", tylko jakoś w stronę pęczaku mnie ciągnęło :)
OdpowiedzUsuńtakie sushi to mi się podoba, nawet bardziej niż bardzo :)
OdpowiedzUsuńWegetarianko, zrób z pęczakiem, ja zrobię z kaszą gryczaną i będziemy miały porównanie :)
OdpowiedzUsuńAga-aa, cieszę się bardzo :)
Co prawda właśnie zjadłam falafel większy od siebie, ale na widok Twoich kashi poczułam wilczy apetyt. Cudne!
OdpowiedzUsuńFajnie by wyglądało z czymś czerwonym w śroku - papryką alboco... przypadkiem może być lepsze od oryginału:)
OdpowiedzUsuńTeż o tym pomyślałam, Azzahar. Albo z czymś bardziej zielonym, jak awokado, czy choćby szczypiorek. Moim stronniczym zdaniem jest lepsze od oryginału ;)
OdpowiedzUsuńjak zwykle patrze z podziwem i chylę czoła
OdpowiedzUsuńPomysł przedni , koniecznie do ściągnięcia
Ach uwielbiam sushi bez względu na to czy wegetariańskie czy z wędzoną rybką. Sama nigdy nie robiłam ale moja mama jest w tym specjalistką (nie chcę nawet z nią konkurować).
OdpowiedzUsuńŚciągaj, ściągaj, Margot, jeszcze tyle rodzajów kaszy czeka do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńDziwnograj, zawsze kiedyś musi być pierwszy raz :)