Czekoladowe ptysie z lekkim czekoladowym kremem

Od dłuższego czasu chodziło za mną ciasto czekoladowe, ale nie tak ciężkie, jak brownies czy czekoladowa tarta na kruchym spodzie. Myślałam o czymś intensywnie czekoladowym i lekkim. Czymś odrobinę chrupiącym i miękkim jednocześnie, z puszystym kremem, do którego nie trzeba zużyć 0,5 kg masła i 1 kg czekolady. Takie właśnie są te czekoladowe ptysie. A także zabójczo pyszne.


 Przepis (naniosłam tylko niewielkie zmiany) pochodzi z książki "Wielka encyklopedia. Czekolada" wydawnictwa Arkady.

Ptysie czekoladowe (20 średniej wielkości ptysi)
ciasto:
130 g mąki
2 łyżki kakao
250 ml wody
1/2 łyżeczki soli
1 łyżka stołowa cukru
115 g masła pokrojonego na mniejsze kawałki
4 jajka
krem:
450 ml mleka
6  żółtek
115 g cukru
50 g mąki
150 g czekolady 70%
115 ml śmietany kremówki
1 łyżka cukru pudru
dodatkowy cukier puder do posypania

Najlepiej zacząć od przygotowania kremu - gdy będzie stygł, zająć się przygotowaniem ciasta.
Zagotować mleko. W misce ubić żółtka z cukrem na kogel-mogel, wsypać mąkę i wymieszać. Zalać masę szklanką zagotowanego mleka, cały czas mieszając, po czym przelać całość do reszty mleka w garnku i gotować, nieustannie mieszając, aż zgęstnieje. Zdjąć masę z ognia, wrzucić połamaną czekoladę i dokładnie wymieszać. Masę przykryć talerzem lub folią spożywczą i odstawić do wystudzenia.
Zająć się przygotowaniem ciasta na ptysie.
Rozgrzać piekarnik do 200C. Mąkę i kakao przesiać do miski.
Zagotować wodę z solą, cukrem i masłem. Zdjąć z ognia, dodać mąkę z kakao i ucierać, aż masa stanie się gładka i zacznie odstawać od ścianek garnka. Postawić całość z powrotem na gazie i podgrzewać przez 1 minutę, cały czas mieszając. Zdjąć z ognia.
Ubijać masę mikserem, dodając po jednym jajku aż do uzyskania jednolitej konsystencji (masa będzie dość rzadka).
Na wyłożonej papierem do pieczenia blasze formować łyżką lub szprycą kulki ciasta, zostawiając odstępy, gdyż ptysie bardzo rosną.
Piec około 20 minut w 200C w termoobiegu, po czym wyłączyć grzanie i zostawić ptysie jeszcze przez kilka minut w piekarniku przy włączonym termoobiegu, żeby lepiej się wysuszyły.
Ubić śmietanę na sztywno, dodać puder i ubijać jeszcze chwilę. Delikatnie wymieszać ubitą śmietanę z wystudzonym kremem czekoladowym i napełnić kremem ptysie. Posypać cukrem pudrem.

Moje uwagi: ciasto zrobione z podanej w książce ilości mąki (115 g) było rzadkie i nie trzymało kształtów nadanych przez szprycę - dlatego w powyższym przepisie zwiększyłam ilość mąki do 130 g. Krem także jest dość rzadki i lekko się rozlewa (na zdjęciu w książce także). By krem lepiej zachowywał kształt, zamiast śmietany można dodać do niego pół kostki utartego na puch masła. Taki krem utrzyma kształt nadany przez szprycę, ale nie będzie już tak lekki.

Komentarze

  1. Wygladaja fantastycznie! Ja kiedys zrobilam ptysie z kremem czekoladowym, byly pyszne. Twoje sa jeszcze piekniejsze, bo i ciasto jest z kakao.. czysta rozkosz czekoladowa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że mam pod ręką karton czekoladowego mleka sojowego ;)
    Kolejny deser do zrobienia. Tylko kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wez sie :)
    Dobrze ze se wychlalam goraca czekolade o smaku orzecho laskowych :P
    Bizu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O fajne, tylko bez tego czekoladowego kremu :)

    POLKA; ale to musialo byc obrzydliwe ;-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Konsti, mnie w moim wykonaniu wydają się raczej szkaradne :) Ale rzeczywiście są pyszne :)

    Haniu, Tobie brakuje czasu na pieczenie, a mnie na uprawianie sportu. To się po prostu jakoś wyklucza ;D

    Polko, bisous bisous :-*

    Anuszko, a myślałam, że lubisz takie lekkie kremy bez masła. Baza to krem patissiere.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze myślałaś :) tylko nie specjalnie z czekoladą.
    Cos mi się zrobiło... i ostatnio z czarną czekolada mam trochę na barier. Chyba mam przesyt. Natomiast Ptit Suisse lubi nadal z ta sama intensywnością :)
    No i ja ptysie uznaję tylko z bitą śmietaną. Podobnie jak rurki:) Jednak jak patrzę na te Twoje, to myślę, że połączenie czekoladowego ciasta z bitą śmietaną może być zabójcze!

    OdpowiedzUsuń
  7. Żabciu przyjedź do nas ja Ci zrobię lepsze :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Quino, umówmy się tak: najpierw upieczemy wspólnie te ptysie, a potem ty wsiądziesz na rower, ja zasznuruję buty i wybierzemy się na odległy piknik. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie