Tofu w buraczkach, czyli psychodeliczny mus z tofu, buraka i oleju z orzechów włoskich

Nigdy nie sądziłam, że zwykłe tofu dostępne w Polsce - czasem rzadkie, niemal rozpadające się, niekiedy bardziej ścisłe - może uzyskać tak aksamitną, kremową, delikatną i lekką konsystencję. Przepis jest banalny, wychodzi za każdym razem, jest autorstwa Valerie Cupillard, a znalazłam go na blogu Clea cuisine.
Należy pamiętać, że dominować będzie smak oleju, którego użyjecie, dlatego powinien być bardzo dobrej jakości, najlepiej tłoczony na zimno. Olej orzechowy, choć bardzo drogi, warto kupić choćby dla tego jednego przepisu. Robiłam ten mus także z dodatkiem oliwy i również był bardzo dobry, choć już nie aż tak jak z olejem orzechowym.

Mus z tofu z burakiem i olejem z orzechów włoskich
200 g wędzonego tofu
60 g obranego ze skórki surowego buraka
4 łyżki oleju z orzechów włoskich, możliwie najlepszej jakości
od siebie dodałam sok z mniej więcej 1/3 cytryny, ząbek czosnku, sól, świeżo zmielony czarny pieprz i dużo natki pietruszki

Tofu starannie osuszyć papierowym ręcznikiem i pokroić w kostkę. Buraka zetrzeć na tarce o drobnych oczkach - bałam się, że moja "żyrafa" sobie z nim nie poradzi, jeśli będzie w większych kawałkach. Tofu, buraka i olej miksować "żyrafą" lub w malakserze do uzyskania aksamitnego musu. Dodać ulubione dodatki, doprawić do smaku.

Zdjęcie nie oddaje aksamitności konsystencji ani intensywności koloru. Nie ma w planach jakiejś kulinarnej akcji na upiornie różowe potrawy ;D ?

Komentarze

  1. mam już za sobą pastę z tofu z suszonymi pomidorami i puree z papryczki Espelette. Dobre to było bardzo. Czas na kolejne eksperymenty. Może jeszcze uda mi się dostać buraki...

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne kolory i dużo żelaza, chyba się skuszę :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Kaszo :)
    Cudna ta pasta. I jak nie lubie koloru rozowego tak to mi sie bardzo podoba :))))
    MLASK :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudny :) bardzo lubię miksowanki, zwłaszcza z dodatkiem orzechów

    OdpowiedzUsuń
  5. Anuszko, zaraz pewnie będą u Ciebie młode buraki, u nas jeszcze środek zimy :(

    Kolorek rzeczywiście zabójczy, choć chciałabym mieć takie kolczyki :D

    Skuś się, Xvege, i najlepiej od razu zrób z podwójnej ilości. Zapewniam, że nie pożałujesz!

    Jak ładnie do mnie mówisz, Poleczko :) Pasta pyszna, odmlaskowuję ;D

    Wegetarianko, ja też! A miksowanka to bardzo ładna nazwa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wczoraj zielone , dziś różowe , a jutro?
    Przepis na pastę-mus zapisałam

    OdpowiedzUsuń
  7. Margot - jutro będzie bura paciaja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja to bym pewnie taki kremik z makaronem wsunęła :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ciszka (kiszka) kaszubska

Curry z czerwonej soczewicy

Płatki ryżowe po indyjsku na śniadanie